Jest sobie taki pan, nazywa się Eric i zdaniem własnegowujka był skazany na pójście do piekła już w dniu chrztu. (Na końcu powód.)
W związku z tym, że zacząłem pisać inną książkę, prowadzę dość szczegółowy research na temat Asatru. W języku polskim, o ile wiem, nie ma różnicy między „heathen” i „pagan”, więc będę czasami używać słowa „poganie” w sensie „heathen”. Poszukuję obiektywnych książek i artykułów. Odkrycie Ameryki w konserwach sprowadza się do tego, że jest ich bardzo mało. Nawet jeśli pominąć to, że prawie nie ma czego analizować, zdecydowana większość autorów wymyśla sobie tezę, a potem dopasowuje nieliczne znane nam fakty i mity do tego, co sobie wymyślili.
Jak na razie, najlepszą książką, jaką znalazłem jest „The Problem of Loki” Jana de Vries. Książka z 1933 roku napisana przez sympatyka nazistów jest akademickim traktatem, w którym de Vries streszcza jak najwięcej niezgodnych ze sobą pism innych autorów, a potem podaje, co na ten temat myśli – jak na razie (jestem na stronie 50 z ok. 300) kompletnie pomijając własne poglądy. Jego opinie opierają się na analizie językowej, porównaniach i koniecznym filtrze – jeśli opowieści zostały zapisane przez chrześcijan 300 lat później, istnieje pewna możliwość, że w międzyczasie nieco się zmieniły.
Ta notka w ogóle miała być nieco inna, ale mój znajomy poganin wrzucił na bunia artykuł, po którym poczułem konieczność wzięcia długiego prysznica. Oto przykład komentarza od organizacji, mieniącej się Jedyną Prawdziwą (jak wszystkie pozostałe):
Część zniosłem, zgrzytając zębami, aż dotarłem do „naszych pięknych białych dzieci” i rzygnąłem obficie na klawiaturę.
Jeśli ktoś zna temat, wie, że Loki zmieniał płeć w zależności od tego, czym się akurat zajmował, Odyn nauczył się seidhr, odmiany magii uważanej za „niemęską”, a Heimdall w nie do końca sprecyzowany sposób został oskarżony przez Lokiego o „skłonności homoseksualne”. (Przyganiał kocioł garnkowi.) Gdyby pan Flavel pisał jako „tak uważam ja”, jego brednie pominąłbym ze wzruszeniem ramion, niestety jednak używa słów „nasze”, „nasi”, „piękny dar od świętych mocy i naszych przodków”. Panie Flavel, jestem niemal przekonany, że nie poznał pan Bogów i swoich przodków osobiście, żeby móc ich o to spytać.
Powodem, dla którego pan Flavel postanowił zarzygać stronę AFA (nie jestem członkiem), jest obrazek powyżej. Idunna mianowicie jest za mało kobieca, a za bardzo ciemnoskóra. Rysowniczka Natasha Sweitzer dokonała porządnego researchu i jedyne, co mam jej do zarzucenia to literówka w imieniu Thora, ale rasiści wiedzą lepiej, co „nasi bogowie” myślą. Research my ass! Rozmawiali osobiście z bóstwami i przynoszą jedyną prawdziwą interpretację.
Jest sobie taka autorka, Galina Krasskova, która pisze między innymi o tym, że wzięła ślub z Odynem i ogólnie uprawia jego adorację. Co mnie u niej w szczególności interesuje: nie postrzega Odyna jednowymiarowo, odnosi się w wierszach do wielu walorów bóstwa, pozytywnych i negatywnych. Guglając ją sobie znalazłem wątek na jakimś forum, w którym autor zastanawia się, czy dołączenie jej opowiadania do antologii „splami” książkę. Pod spodem komentarze, w których szermuje się określeniem „my, poganie”. Osoba mocno niedoinformowana parska na myśl o tym, że „żona Odyna” mogłaby być niezadowolona z pomysłów Krasskovej. Wedle różnych źródeł Odyn miał co najmniej dwie żony, być może trzy, a w jednej z sag chwali się swoimi licznymi podbojami – wedle sag związek Odyna z Freyją był, powiedzmy, otwarty. Kolejny utwór autorstwa grupy The Circle of Ottara posługuje się stwierdzeniem, że „my poganie” (jak mnie to „my” wkurwia) jesteśmy przeciwni poligamii, homoseksualizmowi i „obrzydliwym wiedźmom-feministkom, które mordują dzieci w łonach matek”, ponieważ wartości te są sprzeczne z wartościami przekazanymi nam przez Bogów. Ciekawe, czy Odyn i Freyja wiedzą, że są sprzeczni z przekazanymi przez siebie wartościami.
W związku z bólem głowy, jakiego dostarczyła mi lektura – a nie będę nawet ruszać neonazistów, którzy zawłaszczyli sobie nasze bóstwa po to, żeby w ich imieniu uprawiać przemoc wobec wszystkich, którzy nie są blond heteroseksualistami – zacząłem rozważać, czy w ogóle istnieje jakaś religia, która posiada obiektywne źródła. Chrześcijaństwo, jak wiemy, posiada świętą księgę (w skrócie będziemy ją nazywać Biblią). Nie zmienia to faktu, że istnieje całe mnóstwo odłamów kościoła, które wszystkie uważają, że posiadają Jedyną Właściwą Interpretację, a pozostali się mylą. Większość z tych kościołów z rozmachem wpierdala się ludziom pod kołdrę – „Bóg kocha wszystkich, chyba, że masz w domu dildo, WTEDY CIĘ NIE KOCHA” i tak dalej. Niektóre sub-kościoły mają gdzieś to, czym zajmujesz się w łóżku. Wszystkie szermują określeniem „my, chrześcijanie, wyznawcy Boga jedynego”. Islamu nie ruszam, bo o nim za mało wiem, zwraca jednak moją uwagę fakt, że określeniem „my, muzułmanie” posługują się zarówno terroryści, jak i nie-terroryści. W szczególności znajomy gej, który został odrzucony przez… mężów swoich sióstr, ponieważ 1) najpierw poślubił białą kobietę – GRZECH, 2) potem przestał oszukiwać ją i siebie i dokonał coming outu (SUPER GRZECH), a ostatnio 3) przeżył załamanie nerwowe, ponieważ… przebił sobie ucho, a religia podobno tego zabrania.
Musiałem głęboko pooddychać, po czym przypomnieć sobie, że wiara i religia nie są tym samym. Od dawna trzymam się z dala od wszystkich zorganizowanych religii, w których różni panowie w sukienkach mówią Ci, że wierzysz nie tak, jak powinnaś, bo Bóg uważa inaczej. (Zapewne wysłali Bogowi emaila, a on odpisał, ale w zależności od tego, kto wysłał tego maila udzielał zróżnicowanych odpowiedzi). Znajoma mi dziewczyna, po konsultacji z wikarym, dokonała podwiązania jajowodów – ma dwubiegunówkę i nie chce jej przekazać dzieciom, a z mężem nie używają antykoncepcji (bo religia). Jej współwierni dowiedzieli się tego i powiedzieli jej, że nie jest mile widziana w swoim kościele. Nieco skonfundowana powiedziała, że wikary nie miał z tym problemów. „Wikary się myli”, odparli my, chrześcijanie.
Polska – wiadomo, nie ma o czym mówić. Jeśli chodzi o mnie, bóstwa, które kochają wszystkich, z wyjątkiem tych, którzy są niewłaściwego koloru, sypiają z niewłaściwą płcią lub nie są „feminine ladies i masculine gentlemen” mogą mnie pocałować w dupę i vice versa, żeby użyć cytatu z dowcipu. Zdaje się, że jeśli chcę znaleźć w miarę obiektywne źródła, muszę czytać akademickie prace napisane przez sympatyków nazistów. To, że Heimdall, określany mianem „najbielszego z bogów” według badaczy tematu NIE był tak nazywany z uwagi na kolor skóry, panu Flavelowi nie przeszkadza w sraniu rasizmem po stronie „nas, zgromadzenia Asatryjczyków”. To, że Bóg kocha wszystkich nie przeszkadza grupie nadmuchanych bigotów w twierdzeniu, że wiedzą lepiej, niż wikary, czy podwiązanie jajowodów jest Bogu wstrętne. Według niektórych kościołów wyświęcanie kobiet jest spox, a według niektórych ohydne i grzeszne, przy czym oczywiście w obu przypadkach jest to zdanie Boga „nas, chrześcijan”. A pisząc swoją książkę muszę chyba po prostu założyć, że obiektywność nie istnieje – zwłaszcza, że sam nie jestem obiektywny, bo jako gej niektórym odłamom Asatru jestem wstrętny, a niektórym nie. Krasskova została obwołana „najwspanialszą poganką świata” oraz „najobrzydliwszą celebrycką świnią”, w obu przypadkach przez „nas, pogan”. Możliwość, że być może moje prywatne poglądy są reprezentatywne tylko dla mnie i nikt nie musi się z nimi zgadzać wydaje się być rzadkością. Pobocznym rezultatem lektury jest to, że przestałem się uważać za Asatryjczyka. Muszę wymyślić tłumaczenie na polski słowa „heathen”, bo do polskiego neopogaństwa, które skłania się ku neonazistowskim rzygom (oczywiście nie w całości, „my poganie” etc.) też nie życzę sobie być zaliczany. Jestem sobą, mam swoje zdanie i rasistowsko-homofobiczne rzygi nie są czymś, co byłbym chętny firmować nazwiskiem.
Mam tu ochotę napisać coś o ostatnich wypowiedziach bezdzietnego kawalera na temat tego, co powinny robić kobiety w ciąży, ale sobie daruję. Niektóre wiedzą, a niektóre tej wiedzy nie potrzebują. Z wyjątkiem tego, że bezdzietny kawaler stanowi prawo wedle swojego widzimisię, co jest dowodem na to, że Polska jest bardzo tolerancyjna – jak to, nie ma tolerancji dla mniejszości? Nie dość, że mniejszość składająca się z bezdzietnych kawalerów de facto tym krajem rządzi, co więcej, pozwala się jej decydować o życiu mnóstwa ludzi, o których mniejszość wie to, co przeczytała w gazecie! #tolerancjadlamniejszości
A teraz wyjaśnienie, z jakiego powodu kolega Josa ze squasha pójdzie do piekła: podobno nie ma świętego Eryka i to wystarczy, aby płonąć w piekle, o ile oczywiście uznamy wujka za nadrzędny autorytet w temacie tego, co sobie myśli Bóg.
PS. Ciekawe, czy przy kolejnej wizycie w 33 1/3 RP zostanę zatrzymany na granicy za obrażanie uczuć religijnych.