Tłumaczenie z angielskiego zawsze wychodzi mi fatalnie, oryginał można znaleźć tu: Extinction is not political.

*

Na tym blogu nie piszę o polityce. Istnieje dokładnie jeden temat uważany za polityczny, na który się nie zamknę – kryzys, lub raczej katastrofa klimatyczna. Jesteśmy daleko poza „zmianą klimatu”, już się zmienił i będzie się zmieniać dalej. Dlaczego „uważany”? Dlatego, że czego by Wam nie wmawiali politycy wyginięcie nie będzie dotyczyć tylko wyborców niektórych partii, chociaż niektórzy wyborcy rzeczywiście przeżyją dłużej i w bardziej komfortowych warunkach. Ci, którzy mają pieniądze, żyją w bogatszych krajach i robią wszystko, żeby nie wpuścić tam innych.

Należę do niższej klasy średniej. Stać nas na kupienie czegoś, co w Holandii określa się mianem „starter house”, pierwszego domu, chociaż nie jesteśmy w wieku starterowym. Ale możemy wziąć kredyt. Mieszkamy w Amsterdamie, co brzmi luksusowo, ale to gówno prawda. Mamy wygodną ilość pieniędzy, nie musimy liczyć każdego centa, ale też nie kąpiemy się w nich wzorem Sknerusa McKwacza. Przeżyjemy dłużej niż bardzo wielu innych ludzi, zapewne dopóki Holandia w całości nie zatonie.

 

Dzięki pieniądzom grzeje się świat

“‘Climate apartheid’: UN expert says human rights may not survive” (Apartheid klimatyczny: ekspert ONZ mówi, że prawa człowieka mogą nie przeżyć), Damian Carrington, The Guardian:

Wzrasta światowe ryzyko „apartheidu klimatycznego”, kiedy bogaci zapłacą za ucieczkę od żaru i głodu spowodowanego przez narastający kryzys klimatyczny, podczas gdy reszta świata będzie cierpieć, stwierdza raport eksperta ONZ ds. praw człowieka.

Philip Alston, specjalny reporter ONZ na tematy głodowania i praw człowieka powiedział, że efekty globalnego ocieplenia podważą nie tylko podstawowe prawa do przeżycia, wody, jedzenia, mieszkania dla setek milionów ludzi, ale również demokrację i rządy prawa […]

„Zmiany klimatu grożą cofnięciem ostatnich 50 lat rozwoju, globalnego zdrowia, redukcji głodu”, powiedział Alston.

Dlatego wspomniałem o naszej pozycji w hierarchii. Mam różne sposoby na ucieczkę. Mogę wybrać się do supermarketu i spędzić mnóstwo czasu w sekcji z nabiałem, zanim ktoś spyta, co robię – wyglądam dziwnie, ale nie jak bezdomny. Mogę spędzić godzinę pod zimnym prysznicem i podlewać kwiatki ile zechcę, nie martwiąc się brakiem wody. Nie ma tu jeszcze pożarów lasów – na razie – ale będą. W zeszłym roku lasy płonęły w kole podbiegunowym. Nie mamy samochodu (to nic dziwnego w Amsterdamie), ogrodu, akcji BP, Shella, i tak dalej. Nie mamy klimatyzacji.

Czytaj dalej

Od razu uprzedzam, że piszę o Ameryce, chociaż u Was we Polska również pojawiają się zalążki alt-left. Alt-prawicy, konserwatywnej prawicy, chrześcijańskiej prawicy i zwykłych nazioli macie w nadmiarze, że wspomnę tylko Kaczkodana domagającego się trzymania łap z daleka od “naszych dzieci” (wie o czym mówi, dzieci ma mnóstwo). Ale nikt się ich nie czepia, bo to normalne. Obrywa autor karty LGBT+, czasami od “swoich”. W Polsce prawica to centrum, ekstremalna prawica to zwykła prawica, neonaziści to dobrzy patrioci kochający ojczyznę, Kościół, wafelki ułożone we swastykę, piłkę nożną. Jednak podobnie jak przy Brexicie rozdział między „my” a „oni” pogłębia się coraz mocniej. Każda strona okopała się na swoich pozycjach i na nich trwa.

*

Republikanie amerykańscy mają od jakiegoś czasu duży problem i nie chodzi tylko o Trumpa. Grupa, określająca się mianem alt-right, bo brzmi to lepiej niż neo-nazi pociągnęła kołdrę tak daleko, że “zwyczajni” konserwatyści nagle odkryli, że nie reprezentuje ich nikt. Mają więc wybór pomiędzy siedzeniem w domu po kryjomu, zdecydowaniem, że Trump lepszy niż Hillary (ciągle mają obsesję na jej punkcie mimo tego, że oficjalnie wycofała się z prób ubiegania się o prezydenturę w 2020), lub… niczym, bo nic im nie zostało.

Czytaj dalej

Niechaj mottem dzisiejszej notki będzie ten artykuł:

KRRiT przeprowadziła postępowanie wyjaśniające po wniosku Ordo Iuris ws. bajki „Harmidom” emitowanej na kanale telewizyjnym Nickelodeon, przeznaczonym dla dzieci. Wśród bohaterów „Harmidomu” znajduje się para homoseksualna – Howard i Harold – wspólnie wychowująca syna Czarka. […] Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przeanalizowała odcinek wskazany przez Ordo Iuris i upomniała nadawcę. […] Szydłowska-Żurawska powołała się również na ustawę o radiofonii i telewizji, dodając, że „audycje lub inne przekazy powinny szanować przekonania religijne odbiorców, a zwłaszcza chrześcijański system wartości„. „Związki homoseksualne są natomiast sprzeczne z nauczaniem moralnym Kościoła katolickiego” – podkreśliła KRRiT.

[…] „w programie przeznaczonym dla dzieci nie powinno mieć miejsca promowanie modelu rodziny sprzecznego z wartościami, z którymi utożsamia się wielu rodziców i opiekunów dzieci oglądających serial.”

Chociaż może ten:

W audycji „Za, a nawet przeciw” w radiowej Trójce zapytano słuchaczy, czy przeszkadzają im „sąsiedzi homoseksualiści”. I przez większą część programu z głośnika leciał spektakularny ściek. Większości słuchaczy wprawdzie homoseksualiści nie przeszkadzają, ale (słowo klucz) – przeszkadza, gdy się „nachalnie obnoszą”, „nazywa się ich związki małżeństwem”, „wychodzą z tym na zewnątrz”, „całują się publicznie” czy „domagają się uznania ich upodobań przez państwo”.

Niektórzy przekonywali, że „takie pary sieją zgorszenie”, przekonywali, że osoby homoseksualne w społeczeństwie „to są jednostki i nie ma sensu robić ludziom wody z mózgu”, zapewniali, że homoseksualizm nie istnieje w świecie zwierząt (istnieje, drogi słuchaczu) i obawiali się, „co by się stało z dziećmi, które obserwowałyby pary homoseksualne na ulicy”. W końcu zadzwonił też pan, który oburzał się, że od „pozwolenia” na homoseksualizm jest już tylko krok od związków brata z siostrą i człowieka z psem.

Nawiasem mówiąc – wyjechałem z Polski 12 lat temu z bardzo wielu powodów, jednym z nich była niemal identyczna audycja w Trujce. 12 lat temu. Możliwe, że zmienił się prowadzący, Trujka jak widać nie.

Po co nam Pride, czyli duma?

Czytaj dalej

Niech za motto posłuży powyższy cytat:

[Steve Bannon] jest jedynym heteroseksualnym mężczyzną z jakim rozmawiałem na temat teorii międzysektorowego feminizmu. Od razu zauważył powiązanie [teorii] z uciskiem odczuwanym przez konserwatywnych, młodych białych mężczyzn.”

(Guardian, Carole Cadwalladr)

A może jeszcze jeden?

Na gruncie przesłanki eugenicznej życie niepełnosprawnego dziecka poczętego konkuruje z bliżej nieokreślonym dobrem kobiety, które w istocie stanowi wartość niższą niż życie ludzkie.

(Sejmowa komisja ustawodawcza, 17 marca 2018, polecam zajrzenie do artykułu i sprawdzenie, co porabiała opozycja.)

W tym momencie porzucam aktualną politykę celem zajęcia się przywilejem, a jako przystawkę zapytam: czy myślicie, że Steve Bannon jest sprzymierzeńcem „międzysektorowych feministek”?

Czytaj dalej