To jest temat, na który najbezpieczniej się nie wypowiadać wcale, ale nigdy nie byłem dobry w robieniu rzeczy bezpiecznych.
W ostatnich tygodniach mediami trzęsie film Opuszczając Neverland. Zapewne nie muszę, ale objaśnię, iż jest to historia dwóch mężczyzn, którzy jako chłopcy byli allegedly molestowani przez Michaela Jacksona. Ładne słowo „allegedly” to po polsku – domniemany, rzekomy, przypuszczalny. Odczuwam różnicę między „rzekomy” a „domniemany”, więc pozostanę przy tym, że byli allegedly molestowani.
Dalej będzie więcej na zbliżone tematy, ogólnie dla dorosłych, proszę nie klikać, jeśli triggeruje, jeśli nie jesteście dorośli, etc.
Louis CK najpierw allegedly, a potem na pewno – bo się przyznał – masturbował się przed kobietami. W odpowiedzi na zarzuty opublikował oświadczenie, w którym, owszem, przyznaje, że to robił. Użył również następujących fraz:
- żałowałem mojego zachowania, ale wyciągnąłem z niego lekcje
- najtrudniej żyć z żalem (regret), że to, co zrobiłeś kogoś skrzywdziło
- głęboko żałuję, że zwróciło to negatywną uwagę na mojego menagera, Dave’a Becky
Nie użył natomiast słowa „przepraszam”. Całe oświadczenie jest o tym, że w poniedziałek ja, we wtorek ja, a w środę ja. Żałuję, żałuję, żałuję. W tej chwili dawny feminista i obrońca praw mniejszości odbywa nową trasę, w której nagle zmienił się w prawicowego konserwatystę spod znaku Trumpa. Zmienił się – czy zdjął maskę? Bronią go na ogół inni mężczyźni – odcierpiał swoje, ukorzył się, należy mu dać drugą szansę. Sam CK jęczy o tym, że stracił miliony (tako mi wypłacz rzekie), młodzi są zbyt wrażliwi, etc. Nie oglądałem jego produkcji, wystarczyły mi opisy.
Kevin Hart stracił możliwość prowadzenia Oscarów za tweety sprzed dziesięciu lat. Pierwszym, co zrobił byly tweety o treści: „Bardzo przepraszam wspólnotę LGTBQ za moje niewrażliwe („insensitive”) tweety z przeszłości” i „przykro mi, że skrzywdziłem ludzi”. Jeśli wgłębić się w sytuację, nie jest tak różowo. Jednak widzę dużą różnicę między „żałuję” a „przepraszam”, bo mój wbudowany autocorrect natychmiast to pierwsze uzupełnia „żałuję, że się wydało”.
O Trumpie, łapiącym kobiety za cipki, zdradzającym żonę z gwiazdą porno, opłacającym jej milczenie (nie żony, chociaż żona też jest raczej cicha), opowiadającym, że gdyby jego córka nie była jego córką, to by ją podrywał – nie ma co mówić lub linkować. Ciekawsze jest to, że amerykańska prawica, w tym pastorowie i inni przywódcy spod znaku Jezusa twardo powtarzają, że Trump to uosobienie ich wartości religijnych. To ciekawe wartości, nowoczesne takie. Nie dziwi mnie, że Polska to chyba jedyny kraj w Europie, który tak kocha Trumpa, wartości wydają mi się podobne. (A propos, tu #zagranico widzimy, jak #wpolska powtarzają twardo, że w tym kraju nie ma autosemityzmu i tylko paskudne rzydy tak kłamią, bo rzydy zawsze kłamią…)
W przypadku R. Kelly’ego nie ma co tłumaczyć słowa „allegedly”, bo ten pojeb filmował sceny, w których sika dziewczynkom na twarze. Nie będę się wgłębiać w temat. Ciekawi mnie czasami, jaką osobowość trzeba mieć, żeby być obrońcą takiego indywiduum. Amerykanie jednakowoż są ogólnie specyficzni, ostatnio przeczytałem (nie pamiętam nazwiska), iż polityczka republikańska obwołała Sandersa socjalistą, bo ona całe życie walczy o to, żeby Amerykanie nie mieli ustawowego prawa do opieki zdrowotnej. Ciekaw jestem, jak z nauk Jezusa wyciągnęła wniosek, że jej misją życiową powinno być odebranie zdrowia i życia jak największej ilości własnych krajanów w imię wielkości tegoż kraju? Mam żółte papiery, a w głowie mi się to nie mieści. Żeby nie było wątpliwości, ani Trump, ani R. Kelly za nic nikogo nie przepraszają – Trump uważa, że nie musi, R. Kelly zapiera się, że jest niewinny. Ta pani zapewne nigdy nie przeprosi, bo przecież ona czyni dobro…
Polski polityk, sami wiecie który, stwierdził, że nauczyciele nie potrzebują podwyżek, bo nie muszą żyć w celibacie i 500+ ich dotyczy. To kolejna rzecz, która mi się w ogóle nie mieści w głowie. Istnieje arogancja, bezczelność, chamstwo. Jak określić słowa tak obrzydliwe? Ile ten pan zarabia w porównaniu z nauczycielami? Czy grozi mu obniżka zarobków, żeby sobie mógł dorobić produkcją dzieci? LOL NOPE. Czy przeprosi? Jeśli prezes mu nakaże, to przeprosi, bo prezesa należy słuchać, ale i w tym przypadku spodziewałbym się „żałuję tej wypowiedzi i wyciągnąłem z niej lekcję na przyszłość”.
Kevin Spacey… itd.
Dobra, wracam do Jacksona.
He’s black? He’s white?
Media skupiają się na dwóch mężczyznach, występujących w Opuszczając Neverland, czyli Wade Robsonie i Jamesie Safechucku. W 2005, rodzina trzynastoletniego Gavina Arvizo pozwała Jacksona o molestowanie, proces nieco im się posypał, gdy matka przyznała, że skłamała pod przysięgą. Wade i James przyznają to samo. W 2005 Wade Robson pod przysięgą zeznał, że nie był molestowany. Tak samo James Safechuck. W roku 2005 Safechuck miał 27 lat, Robson 23, więc nie wchodziło w grę nakłanianie dzieci do kłamstwa – jak (być może) Arvizo. Robson tłumaczy, dlaczego skłamał pod przysięgą: (gramatyka na tyle oryginalna, na ile ją umiałem przetłumaczyć)
Myśl o tym, że prawda się wyda i dowie się o tym Amanda [żona Wade’a] i moja rodzina i wszyscy w przemyśle rozrywkowym, w mojej karierze, wiedząc o tym, znaczy, to był po prostu dziwaczny pomysł który nigdy nie miał się wydarzyć w moich myślach. Bo w moich myślach, całe moje życie by się skończyło.
To nie koniec. Reżyser filmu nie rozmawiał z nikim, oprócz Wade’a i Jamesa. Między innymi nie rozmawiał z Macaulayem Culkinem (który „nie przyznaje się” do bycia molestowanym) i Jordanem Chandlerem, którego rodzina zgodziła się na ugodę z Jacksonem za cenę 10 milionów dolarów. Jest to interesujące dlatego, że Culkin, Chandler i Robson spędzali czas z Jacksonem jednocześnie, cała trójka.
Kolejny odcień szarości: w produkcji HBO pojawia się nazwisko i wizerunek Bretta Barnesa. Barnes miał „zastąpić” Safechucka jako „nowy najlepszy przyjaciel” Jacksona. Brzmi przerażająco, prawda? Jednak Barnes jest wściekły. Zaprzecza, jakoby Michael kiedykolwiek dotknął go nawet koniuszkiem palca, grozi HBO pozwem, domaga się usunięcia swojego nazwiska i wizerunku z Opuszczając Neverland. Porównuje wartość filmu ze „znanym filmem dokumentalnym o kosmitach, tytuł – Dzień Niepodległości), oraz pisze:
Nie tylko musimy się zmagać z tymi kłamstwami, ale też z ludźmi, którzy je rozpowszechniają. Fakt, że nie wykonali nawet drobnej ilości researchu, który udowodniłby, że to kłamstwa – z wyboru lub nie – czyni to jeszcze gorszym.
Wywiadu z Barnesem reżyser filmu nie przeprowadził.
Prawda! Prawda?
Nie mam pojęcia, co o tym myśleć.
Mam automatyczną tendencję do wierzenia ofiarom. Ostatnio tendencja dostała w pysk, gdy wyszło na jaw, że Jussie Smollett z serialu Empire nie tylko sfabrykował rasistowski i homofobiczny atak na samego siebie, ale jeszcze zrobił to strasznie głupio – wynajął dwóch braci, Nigeryjczyków, którzy pracowali przy serialu. Jeden z braci był trenerem Smolletta. Według jednej z plotek (już sam nie wiem, co w tym przypadku jest prawdą, a co nie) Smollett chciał w ten sposób zapewnić sobie podwyżkę i miejsce w serialu. Wyszło jakby kiepsko, grożą mu trzy lata więzienia, a z Empire właśnie z hukiem wylatuje. Odnoszę wrażenie, że na pomysł wykorzystania #metoo wpadł po pijaku i przystąpił do realizacji przed wytrzeźwieniem, lub potrzebuje pomocy psychiatrycznej – nie wygląda na kogoś tak głupiego, żeby obmyśleć ten plan na trzeźwo. Uwierzyłem. Kto sfabrykowałby coś tak okropnego? Allegedly Jussie Smollett.
Wracam do Jacksona. Rodzina Michaela oczywiście wszystkiemu zaprzecza. Taj Jackson, siostrzeniec Michaela, kiedyś członek zespołu 3T, ma na temat Wade’a Robsona do powiedzenia bardzo dużo i – oczywiście – nic przyjemnego. BBC po cichu zdjęła utwory Jacksona z anteny. Na Spotify nadal jest – R. Kelly na jakiś czas został usunięty, ale znowu jest i możecie słuchać jego płyty „12 Nights of Christmas” ile wlezie. Film Surviving R. Kelly najpewniej zakończył jego karierę, jest nadzieja, że proces zakończy jego wolność i wyczyny. Ale przeciwko R. Kelly’emu świadczy taka ilość dowodów oraz dręczonych dziewczynek i kobiet, że prawdopodobnie przytoczenie i wysłuchanie wszystkich zajmie miesiące. Przeciwko Jacksonowi świadczą dwaj mężczyźni, którzy w wieku dorosłym pod przysięgą zeznali, że molestowanie nigdy nie miało miejsca.
Z drugiej strony… Wiadomo, że Michael Jackson i jego prawnicy mieli zdecydowanie większą siłę przebicia – nawet w 2005, gdy kariera Jacksona mocno już podupadła – niż jakiś tam choreograf i ktoś, kto z dzieciaka-aktora stał się nikim znanym (to nie moje słowa). Zakładając, że allegedly mówią prawdę muszę pamiętać, że to ta sama sytuacja, która dotyczyła Harveya Weinsteina i jego ofiar, nawet bardzo znanych aktorek, którym mógł zakończyć karierę jednym pstryknięciem palcami. Les Moonves z CBS – allegedly molestujący kobiety – miał obsesję na punkcie Janet Jackson, konkretnie zniszczenia jej i zrównania z ziemią. Przez wiele lat mu się to udawało. Nawet Louis CK, machający penisem w kierunku kobiet, które jego zdaniem się na to zgadzały, a ich zdaniem nie, korzystał ze swojej pozycji (do tego się w swoim oświadczeniu przyznaje).
Powyższy akapit zawiera jedną wadę rzeczową. Otóż Robson pracował jako choreograf i Jackson rzeczywiście mógł zadbać o to, żeby długo już nie popracował. Safechuck jednakowoż nie zajmował się showbusinessem po zakończeniu dziecęcej kariery aktorskiej. Można powiedzieć, że nie miał nic do stracenia. Można pamiętać, jak trudno ofiarom napastowania seksualnego opowiadać o tym, co im się przydarzyło, nawet po wielu latach – wiem po sobie. Można przypomnieć, że zeznawał pod przysięgą, a za kłamstwo pod przysięgą grozi kara więzienia. Dużo można. Ale co tak naprawdę wiadomo? Wiadomo, że Robson i Safechuck mówią jedno, wskazany przez Robsona w filmie Barnes, Culkin, Christian Slater drugie. Rodziny Jacksona nie postrzegam jako wiarygodnych świadków jego niewinności, a on sam już się nie obroni. Artykuł bardzo emocjonalnie broniący Jacksona po prostu zalinkuję, ale krótki cytat się przyda:
Patrząc prosto w kamerę i nie używając notatek, ten chłopiec opowiedział nam z obrazowymi szczegółami o tym, jak on i inny nastolatek byli allegedly molestowani przez supergwiazdę. […] Policja przesłuchuje go przez sześć godzin. Chłopiec zeznaje, że Jackson go molestował, podaje szczegóły. Przesłuchujący go policjanci stwierdzają, że mu wierzyli. Jak się jednak okazało na końcu programu, wszystko to było oszustwem. Chłopiec został przeszkolony. Kłamał. Każde słowo jego mocnego, szokującego, emocjonalnego, wciągającego (wstaw tu dodatkowe słówka) zeznania było kłamstwem.
Robson i Safechuck pozywają (po raz kolejny) spadkobierców Jacksona o miliony dolarów. Spadkobiercy pozywają HBO o miliony dolarów. Brett Barnes planuje pozwać HBO o miliony dolarów. Jackson się nie wypowiada, albowiem nie żyje. Świadków nie ma, jeśli jacyś mogliby być (Culkin i Chandler) nie pojawiają się w filmie.
#samaniewiem
R. Kelly’ego nie słuchałem nigdy, więc nie mam akurat tego problemu. Empire nie oglądam. Louis CK mnie zmartwił, ale nigdy nie byłem jego wielkim fanem. O Kevinie Harcie wiem dwie rzeczy: 1) istnieje, 2) The Rock z jakiegoś powodu go nie znosi. Na pomarańczowego Stabilnego Geniusza nie głosuję, przeciwko niemu też nie, albowiem gdyż nie mieszkam w Ameryce (i dobrze). Jednak mam problem z Jacksonem. Posiadam swoje zdanie na ten temat, którym się nie będę dzielić. Ale kto mówi prawdę? Wiadomo zarówno to, że pewne doświadczenia są wypierane przez wiele lat jako traumatyczne, jak też to, że odpowiednie poprowadzenie terapii jest w stanie zaszczepić w umyśle pacjenta fałszywe wspomnienia o molestowaniu. Wiadomo, że miliony dolarów są warte miliony dolarów. Sony i spadkobiercy Michaela nadal zarabiają pieniądze na jego muzyce i wycofanie jej z radia (nie mówiąc o streamingu) byłoby dla nich dużym ciosem finansowym.
Wydaje mi się, że Opuszczając Neverland raczej utrwali pozycje, na których do tej pory słuchacze i niesłuchacze trwali – ci, którzy wierzyli będą nadal wierzyć i odwrotnie. Dużo osób na tym zarobi (disclaimer: nie mówię o Robsonie i Safechucku), kto i ile – nie wiadomo. Z pewnością armia prawników.
Na Xscape, pośmiertnym albumie Michaela, znalazła się piosenka o tytule mrożącym krew w żyłach – „Do You Know Where Your Children Are?” („Czy wiesz, gdzie są twoje dzieci?”) Muzycznie utwór jest fantastyczny. Jeśli chodzi o tekst… ujmę to tak – są powody, dla których Michael i jego wytwórnia nie zdecydowali się wydać tej piosenki za jego życia.
Piszę o tym akurat dzisiaj, bo zawiódł mnie Terry Crews. Był molestowany w paskudny sposób – opowiada o tym ze szczegółami, olewając stereotyp czarnoskórego macho. Broni się przed ohydnymi napaściami na Twitterze – mnóstwo gówniarstwa, bo troll to za ładne słowo, odczuwa potrzebę, żeby dopierdolić czarnemu mięśniakowi klawiaturą. Kibicuję mu całym sercem. Nie. Kibicowałem. Do wczoraj. Ponieważ wczoraj Terry Crews postanowił wypowiedzieć się na temat dzieci par jednopłciowych.
Na twitterze ze zdziwieniem przeczytałem o tym, że dzieci par jednopłciowych są „ciężko niedożywione”, bo dzieci potrzebują mamusi i tatusia. Najpierw odpowiedzi były kulturalne, jednak Crews z tym samym niezmąconym spokojem, z jakim odpowiada gówniarzom pcha się w swoje przemyślenia dalej. Za parę dni zapewne przeprosi w jakiejś formie – moje słowa zostały wyciągnięte z kontekstu, głęboko żałuję i wyciągnąłem lekcję, może nawet powie „sorry”. Ja wiem jedno. Ojczym-alkoholik bił moją mamę, mnie „poważnie” uderzył raz, po 35 latach ciągle potrzebuję terapii, żeby uwolnić się od wspomnień o jego ojcowskiej miłości. Oddałbym wszystkie dobra materialne za to, żeby wychowały mnie dwie trzeźwe mamy.
Terry Crews był dla mnie idolem. Teraz… jest dla mnie niewiadomą. Michael był dla mnie idolem. Teraz… jest dla mnie nie tylko niewiadomą, to różnica między odejmowaniem i analizą matematyczną. Pisząc, że posiadam na ten temat zdanie właściwie skłamałem. Posiadałem kiedyś. Potem posiadałem, powiedzmy, niepewne przypuszczenie. (Na pewno to umrzemy.) Teraz jest jeszcze bardziej niepewne. Czuję się jak wynik referendum o Brexicie, 52-48. Tylko czy to 52 jest po właściwej stronie…?