Platforma ma nas w dupie

(Druga część notki o Razem za kilka dni.)

Jeszcze przed wyborami miało miejsce interesujące wydarzenie: Marek i Jędrzej, twórcy strony Nasze Wielkie Krakowskie Wesele, spotkali się w studio TVN z panią (jeszcze wtedy) prezydentową i chwilę z nią porozmawiali:

Długo zastanawialiśmy się czy o tym napisać ale rzeczywiście tydzień temu w DDTVN zachęceni przez Kingę Rusin porozmawialiśmy z Panią Prezydentową. Rozmowa była sympatyczna i bez sensu. Przedstawiliśmy prostą statystykę z której wynikało, że mąż może pozostać na urzędzie przewagą homoseksualnych wyborców. Ale ostrzegliśmy że nie zagłosujemy bez jasnej deklaracji w sprawie naszych postulatów. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że przecież kontrkandydat ich na pewno nie poprze… – to wszystko, nic więcej nie miała nam do powiedzenia! Nie usłyszeliśmy czym w tej sprawie różni się pan prezydent. Nie powiedziała co konkretnie dla nas zrobi jeśli pozostanie na urzędzie. Tylko to, że z kontrkandydatem będzie gorzej! Po chwili namysłu stwierdziła jednak, że my w sumie to tak trochę ich „szantażujemy” – naprawdę użyła takiego słowa (sic!)

No więc prezydent Komorowski pozostał dzielny i nie uległ szantażowi, dzięki czemu dzisiaj gratulujemy prezydentowi Dudzie. Komorowski pokazał przed wyborami, że gdy mu podłożą ogień pod siedzenie potrafi nagle organizować referendum o JOW-ach, rezygnować z finansowania partii politycznych przez budżet państwa, a nawet wycofywać się z reformy wieku emerytalnego (40 lat stażu pracy, jeżeli mamy szczęście nie być zatrudniani na czarno, da się osiągnąć w wieku lat 58). Strzelał na oślep, choć strzelać podobno umie. Nie trafił. Do mnie nie trafił na pewno. W czwartek złożyłem dokumenty o zrzeczeniu się polskiego obywatelstwa, razem z życiorysem, aktem urodzenia, oświadczeniem o braku niepełnoletnich dzieci, a nawet oświadczeniem, że nie toczą się wobec mnie żadne sprawy prawno-cywilne (co ciekawe, Holendrzy potrzebowali ode mnie wyłącznie dowodu, że zdałem kurs na Holendra, aktu urodzenia i wpłaty 821 euro, życiorysu się nie domagali, a kwestię mojej przestępczości potrafią sprawdzić sami) i dopiero po wyjściu z ambasady zorientowałem się, że nie zwrócono mi dowodu i paszportu. Po powrocie do domu napisałem maila z pytaniem, jak mam w takim razie zagłosować i sympatyczna pani konsul odpisała, żebym wpadł do Hagi, wydadzą mi dokument, ja zagłosuję, a potem go zwrócę. Przyznam się szczerze: dla Komorowskiego mi się nie chciało.

Dzisiaj rano przeczytałem najpierw, że Ewa Kopacz chce budować „centrolew”, zapraszając Olejniczaka, Napieralskiego, Kalisza i Rozenka, a także takiego tuza lewicy, jak Ryszard Petru. Przyznam, że parsknąłem śmiechem. Wreszcie jakieś nowe twarze, Olejniczak i Kalisz! Tego trzeba Platformie! Lecz tego samego dnia wydarzyła się ważniejsza rzecz: Sejm głosował nad przyjęciem do pierwszego czytania projektu ustawy o związkach. Czy zaskoczę Was informacją, że 45 posłów PO było przeciw? A może tym, że przeciw głosowała Elżbieta Radziszewska, była pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania? Nie zaskoczę? Tak sądziłem. Ale to nie jest jednak takie proste.

Przyznam, że mimo zamieszkiwania w Holandii obserwuję scenę polityczną w Polsce z bardzo prostego powodu: mam tam rodzinę, przyjaciół i znajomych, regularnie bywam w kraju-raju, na ogół w towarzystwie Zbrojmistrza. Na przyjęciu jakiejś wersji ustawy o związkach zależy mi wyjątkowo, ponieważ jeśli Zbrojmistrzowi przydarzy się w Polsce wypadek, mnie i moją rodzinę elegancko się wyprosi z izby przyjęć, na pożegnanie zachęcając, żeby do Polski przyleciał jakiś krewny. Najlepiej, oczywiście, mówiący płynnie po polsku. Za każdym razem, gdy lecimy razem do 33 1/3 RP, wisi nad nami ta urocza możliwość. Oczywiście mam na tę okoliczność jakieś tam plany, głównie planuję alarmować ambasadę niderlandzką oraz Gazetę Wyborczą, ale to nie znaczy, że 1) odniosę sukces, bądź 2) odniosę go wystarczająco szybko.

Tak więc obserwując scenę polityczną przewidziałem przebieg wyborów prezydenckich aż miło. Wygraną Dudy w I turze, wygraną Dudy w II turze, z wynikiem byłem blisko, spodziewałem się 51:49, wyszło 51.5 do 48.5. Wiedząc o tym, że nadchodzą wybory parlamentarne, przewidywałem, że Ewa „centrolew” Kopacz powie posłom PO: jest dyscyplina partyjna, wszyscy głosujemy za. I tak ustawa nie zdąży przejść, bo skończy się kadencja, ale musimy pokazać pederastom, że jesteśmy dla nich kochani i dobrusi, bo znowu na nas nie zagłosują, jak ten przebrzydły Legierski. Co do PSL wahałem się, ale PSL nie celuje w grupę LGTB, więc ich sprzeciw mnie nie dziwi. 45 posłów PO głosujących przeciwko skierowaniu projektu do pierwszego czytania – wcale nie wdrożeniu w życie! – mnie dziwi.

Wybory parlamentarne wygra PiS. Dlaczego? Bo Platforma nie nauczyła się absolutnie niczego z porażki Komorowskiego. Ba, odcinają się od niego, jak SLD od Ogórek, „my tego pana wcale nie znamy”. To nie my toniemy. A LGTB nas szantażują, a trzeba ładnie prosić, na kolanach, tak, jak my rozmawiamy z Kościołem, tak te geje powinny do nas. No więc tym gejom się znudziło. Co nam za różnica, kto nas olewa? (I proszę bez tekstów o tym, że PiS jest podlejszy, bo zalinkuję Pochodne Kofeiny… ups, za późno.)

W wyborach w październiku będę mógł nadal głosować, chyba, że prezydent Duda się wyjątkowo pospieszy, ale proces trwa rok, więc raczej nie zdąży, będzie zajęty obniżaniem wieku emerytalnego i uwalaniem wszystkich ustaw koalicji PO-PSL. Pojadę do ambasady, wypożyczę dowód, udam się zagłosować, a potem pojadę zwracać dowód tylko i wyłącznie w wypadku, gdy partia Razem zarejestruje listę w Warszawie (o ile mi wiadomo, zagranica głosuje na listę warszawską). Nie ma takiej możliwości, żebym zagłosował na PO, które uwala projekt ustawy o związkach, zanim w ogóle Sejm na niego spojrzy, bo do tego sprowadza się głosowanie przeciw skierowaniu do pierwszego czytania. Szanowni Państwo, a w szczególności pani Elżbieto Radziszewska, skoro Wy macie nas w dupie, to my Was też. Dla mnie ustawa o związkach nie jest „tematem zastępczym” ani „szantażem”, jest absolutnie niezbędna do tego, żebym mógł czuć się bezpiecznie podróżując do Polski. W miarę bezpiecznie, bo czasami zapominamy, że nie wolno nam się trzymać za ręce, albo cmoknąć w policzek. I nie gadam, wzorem Karoliny Korwin-Piotrowskiej, bzdur, bo za trzymanie partnera za rękę obrzucono mnie w Polsce puszkami z piwem, kamieniami, mój dawny chłopak został pobity przez grupę wesołych chłopców. Pani Elżbieto i pozostali 44 posłowie PO, stoicie po tej samej stronie, co ZOMO kibole. Wcielajcie sobie Olejniczaka i Kalisza, może i Miller będzie chętny. Dzisiaj zadbaliście o to, żeby już nigdy nie dostać mojego głosu.

Zrzut powyżej: posłowie PO głosujący przeciw uzupełnieniu porządku obrad sejmowych o I czytanie projektu ustawy o związkach rejestrowanych. Źródło: SPR