Z Nowym Rokiem, nowym krokiem

Zrobiłem coś głupiego.

Nie pierwszy raz, rzecz jasna, ale jednak nawet moja głupota na ogół ma swoje granice. Tym razem przekroczyłem je zdecydowanie, o mało nie usunąwszy się z tego padołu. I kiedy starałem się desperacko nie zasnąć — jakoś tak mi się zdawało, nie wiem, czy słusznie, że nie powinienem — skupiłem się na myśleniu o swoim życiu, minionym roku i o roku nadchodzącym.

Zdaję sobie sprawę, że postanowienia noworoczne na ogół nie działają dłużej, niż do końca pierwszego tygodnia stycznia — chodzę na siłownię od paru lat i widziałem wiele osób, które poczyniły postanowienia noworoczne, po czym zapomniały o nich na widok Big Maca. Ale z uwagi na to, iż jestem wyjątkowy i niezwykły, planuję swoich dotrzymać.

1. Koniec z substancjami rozweselającymi. Wszystkimi. Nie obiecuję, że na zawsze, ale na dłuższy czas — liczony w miesiącach raczej, niż tygodniach. W ostatnim czasie za łatwo się mi sięga po różne uprzyjemniacze życia, a po czterech miesiącach od zerwania niezupełnie można za to obwiniać DJa, który, cóż, zapoznał mnie i owe substancje ze sobą. Niemniej jednak mła i substancje zawieszamy nasz związek bez zobowiązań na czas nieokreślony. Do rozweselania pozostawiam sobie wódkę z colą light, zieloną herbatę i towarzystwo Drwala.

2. Skoro o tym mowa, spróbujemy z Drwalem. Drwal, uświadomiony ze szczegółami w temacie moich nieudanych prób usunięcia się z padołu (niby to nie do końca z premedytacją, ale jednak) przyjął je do wiadomości, wycałował, wyściskał i twardo twierdzi, że nadal mnie lubi i akceptuje razem z głupotami, słabościami i innymi takimi. Fajny ten Drwal, tak Wam powiem szczerze. Mądry, sympatyczny, przyjemny, bez nałogów, a przede wszystkim miły. Miłego faceta jakiś czas nie miałem. Mimo mojej słabości do złych chłopców i psychopatów z zamiłowaniem do zachowań autodestrukcyjnych spróbuję się skupić na Drwalu z zamiłowaniem do gry w Zeldę i wegetariańskiej kuchni.

3. Kupiłem sobie prezent na gwiazdkę:

Muszę pisać coś więcej? Będziemy się próbować przekwalifikować. Ile to potrwa nie wiem, jak dobrze pójdzie też nie wiem, ale plan minimum obejmuje dwutygodniowe warsztaty w lipcu, a plan maksimum własną kuźnię w ciągu 2-3 lat.

I tyle mam postanowień. A Wy? Napiszcie mi coś w komentarzach, a za dwa miesiące, czy coś w tym stylu się rozliczymy z tego, jak poszło dotrzymywanie.