Właściwie, gdyby się nad tym zastanowić, miłość powinna być zakazana.
Pomyślcie chociażby o objawach nagłego odstawienia. Zakochana osoba, z którą zrywa partner, czy partnerka jest niezdolna do pracy, często do samodzielnego ubrania się i umycia, zrobienia zakupów, kawy czy herbaty. Histeryczny płacz, zaniedbywanie higieny, problemy z komunikacją z otoczeniem, skoki nastroju od „jak ja nienawidzę tego podłego gnoja” aż do „jak ja go strasznie kocham, o Boże, jak ja go kocham” należą do normy. Żadna z substancji, jakich zdarzyło mi się używać, nie generuje tak przerażającego uzależnienia i takich trudności z odstawieniem — nie próbowałem heroiny, być może odstawianie heroiny przebiłoby objawy generowane przez zerwanie z ukochanym, ale jakoś niespecjalnie mam ochotę sprawdzać nawet dla dobra nauki.
Świeże zakochanie daje haja nieporównywalnego, znowu, z żadną znaną mi substancją. Kiedy zakochałem się — wbrew własnej woli — w jednym takim brodatym Arabie, który rozpoczął z nami pracę, nie wiedząc o nim w ogóle NIC, włącznie z tym, czy aby jest gejem, nie mogłem spać. Nie mogłem jeść. Przez 3-4 dni zjadłem, o ile pomnę, dwa małe jogurty. Chodziłem jednak na siłownię i biłem na niej rekordy, napędzany opętańczą energią biorącą się nie wiadomo skąd. Raz wszedł do pokoju, w którym się znajdowałem, ja zaś porzuciłem to, co robiłem i poleciałem do toalety zwymiotować. Mój organizm generował tak niewiarygodne ilości CZEGOŚ — chyba nie tylko oksytocyny, nie wydaje mi się, że ta działa aż tak gwałtownie — że nie potrzebowałem już nic więcej, aby nie tylko funkcjonować, ale zgoła czynić to na wielokrotnie zwiększonych obrotach. Amfetamina my ass.
Skutki społeczne miłości są nie do przecenienia. Ileż karier, ile majątków, firm legło w gruzach na skutek rozwodów? Małżeństwa są najdobitniejszym dowodem na to, że miłość jest przerażająco szkodliwa; oto bogaci, inteligentni ludzie bezmyślnie przekazują w cudze ręce połowę swojego majątku. Na szczęście w ostatnich latach coraz częstsze jest spisywanie intercyzy, dzięki której przynajmniej części skutków miłości daje się zapobiec i zredukować nieco jej szkodliwość. A co dzieje się w przypadku, gdy pojawia się dostawca mocniejszego, bardziej czystego narkotyku? Towar, którego używaliśmy do tej pory nagle przestaje nas kręcić; nowy dostawca zaczyna zajmować czas w naszych myślach i miejsce w naszym łóżku, w kąt idzie lojalność i obowiązki, jakie mieliśmy wobec poprzedniego dostawcy. Chciałem powiedzieć, żony/męża/chłopaka/dziewczyny.
Nic nie wydaje się zabezpieczać nas przed zgubnym skutkiem miłości. Nawet doświadczenie, płynące z wieku. Sam pół roku temu byłem przekonany, że uodporniłem się już przeciwko miłości i więcej mi się ona nie przytrafi, ale zamiast się tym cieszyć, głupio wzdychałem, że strasznie za nią tęsknię. I proszę, ponad cztery miesiące już mijają od poznania DJa, a ja znowu chodzę na haju, zaniedbując siłownię, pisaną książkę, remiksowane piosenki, regularne sprzątanie, pracę nad portfolio, ponieważ w mojej hierarchii ważności przebywanie z DJem jest na miejscu pierwszym, a jeśli jest to niemożliwe, objawy odstawienia pojawiają się w ciągu 24 godzin i uniemożliwiają skupienie się na czymkolwiek innym, z wyjątkiem pisania notek na bloga, oglądania głupich filmów, wysyłania mu SMSów i opowiadania różnym znajomym i przyjaciołom, jak bardzo tęsknię za moją małą paskudą.
Napisałbym coś więcej, ale nie dostałem nowej dawki narkotyku już od 4 dni i naprawdę nie mogę się skupić na niczym dłużej, niż pół godziny. Wraca jutro. Rano. Miał wrócić po południu, ale nie może beze mnie wytrzymać aż tak długo.