W świecie-skansenie posłowie uchylili się dzisiaj od głosowania nad ustawami o związkach partnerskich. Żeby tylko uchylili od głosowania — ale uchylili się też od czytania. Bo co będą takie bezeceństwa czytać — ojciec Rydzyk by tego nie pochwalił, a cóż innego może się liczyć dla liberalnej partii Platforma „By niektórym ludziom żyło się lepiej, niż innym” Obywatelska.
W moim świecie spędziłem drugi dzień jako właściciel firmy na wysyłaniu maili, odbieraniu maili, kończeniu projektu strony Zbrojmistrza, przenoszeniu domeny na mój serwer, wyrzucaniu mnóstwa niepotrzebnych rzeczy oraz otrzymywaniu propozycji, z której skorzystałem. Mianowicie wygląda na to, że podczas słynnej amsterdamskiej parady łodzi podczas Gay Pride mła pojawi się na łodzi rugbystów. Rugbyści wyglądają tak:
(Mam wrażenie, że to z nosem pewnie coś znaczy, ale moja znajomość rugby kończy się na ślinieniu się na widok graczy w telewizji oraz bliższej znajomości z dwoma członkami zespołu powyżej, więc nie wiem, o ćo chodzi jakby.)
W świecie-skansenie cieszy się Fronda — jeden z komentatorów napisał tak:
I bardzo dobrze, siarka, płonąca siarka z nieba nas zdezynfekuje. Mi w to graj, bo i tak nienawidze tego życia. Niech się martwią ci, co je kochają. Zwłaszcza członkiem w odbyt kolegi.
Sejm już od niepamiętnych czasów zajmuje się albo dokręcaniem śruby Polakom, albo spermą w męskich odbytach. A w kuluarach – wiadomo, są nagrania, tasmy. To cholerstwo należałoby pouszczelniać na oknach, drzwiach i wentylacji oraz napuscić tam gazu. Tak, żeby żadne robactwo nie przetrwało. Inaczej karaluchów się nie wybije.
Pederastia jest ciężkim grzechem obrażającym Boga. Niewazne, czy uprawiają ją ateiści, czy wierzący. Skutek i tak będzie taki sam, jak w Sodomie i Gomorze. Deszcz płonącej siarki dezynfekującej doszczętnie wszystko.
Nie wiem, skąd ta obsesja na punkcie płonącej siarki akurat, ale jako piroman w sumie potrafię zrozumieć, że kogoś takie wizje kręcą.
W moim świecie spędziliśmy dzisiaj ze Zbrojmistrzem leniwe popołudnie na dachu. W Amsterdamie jest tradycyjny tydzień lata, tzn. na kilka dni z rzędu przestało padać i temperatura sięgnęła powyżej 20 stopni, więc korzystamy ile wlezie, opalamy się, uprawiamy grillowanie i bawimy się radośnie. Zbudowaliśmy sobie zasłonę z materiału, dzięki czemu mamy na naszym kawałku dachu pełną prywatność, z której rzecz jasna korzystamy ile wlezie.
Ciągle uczę się bycia w otwartym związku i tego, że nie muszę się niczego wstydzić, ukrywać ani domyślać się, co też druga połowa mogła wczoraj robić, kiedy nie odbierała telefonu — bo druga połowa sama mi to mówi. Tak więc porozmawialiśmy o moich planach dotyczących skompletowania całego zespołu rugby (Zbrojmistrz doradza zrobienie listy alfabetycznej, żeby mi się nie pomylili), o naszych planach na weekend (wspólnych) i na najbliższe dwa dni (oddzielnych). Jutro kuźnia i nader specyficzna randka — poznam mianowicie osobiście miłego kolegę, z którym od dawna sobie rozmawiamy, zjem kolację z nim i jego mężem, a potem kolega i ja udamy się na pięterko, a mąż usiądzie do pracy i zaczeka, aż skończymy. Nowoczesne związki są nowoczesne. 🙂
W świecie-skansenie posłów odpytano na okoliczność związków jedno- i różnopłciowych. Prawo do adopcji parom jednopłciowym chętni są przyznać wyłącznie dwaj posłowie z Ruchu Palikota (ale też wcale nie wszyscy). Przez chwilę zaskoczył mnie John Godson z PO, który odpowiedział „TAK” przy pytaniu o adopcję, po czym doczytałem, że chwilę wcześniej odpowiedział, że związki rejestrowane jak najbardziej, ale wyłącznie hetero.
W moim świecie słodko i gorzko. Słodko, bo wiem doskonale, że jeśli tylko zechcę wziąć ślub i adoptować dziecko, to nie będę miał z tym żadnych problemów. Gorzko, bo Zbrojmistrz pytał, jak poszło głosowanie i czy ustawa przyjęta, a ja musiałem mu wytłumaczyć, że nie dość, że nie przyjęta, to w ogóle jej nie czytano. Zbrojmistrz wie już również, co to jest Platforma Obywatelska — religijna liberalna prawica — oraz Prawo i Sprawiedliwość — religijni socjaliści-populiści. (Łaska Thora, że nie muszę już tłumaczyć, co to jest Samoobrona i LPR.)
A ja czekam, aż firma zacznie przynosić zyski, żeby móc usprawiedliwić wydanie 800 euro na wniosek o obywatelstwo. Nie, żeby mi było potrzebne do czegokolwiek tak naprawdę. Po prostu, żeby się odciąć ostatecznie od życia w skansenie. Nie mam pojęcia, co pomyślałyby sobie Frondelki czytając moją notkę, a zwłaszcza fragmenty o otwartym związku, ale mam przyjemnie komfortowe uczucie posiadania ich doznań w dupie. Na mój status prawny na szczęście ojciec Rydzyk i poseł Godson nie mają żadnego wpływu. Szkoda ludzi, którzy z różnych powodów nie mogą ze skansenu wyjechać, ale trzymam kciuki, żeby znaleźli pracę za granicą tak łatwo, jak kiedyś ja.