No więc (nie zaczyna się zdania od no więc, przerywa mi moja pani od historii)
…no więc Ewa Kopacz złamała się pod naciskiem mediów i wyciągła obie wersje ustaw o związkach rejestrowanych ze słynnej niszczarki.
Pod Sejmem od tygodnia siedzą różne osoby. Różne osoby, te same czy inne, spędziły weekend na nagrywaniu 460 kopii płytki z klipem o tym, dlaczego ustawę należy uchwalić. Różne osoby znalazły się na manifestacji parę tygodni temu. Różne osoby piszą petycje, wysyłają listy, namawiają się nawzajem do kręcenia wzmiankowanego klipu, jedna z tych osób dała mi znać dziś na Gadu, że cały dzień spędzi jutro pod Sejmem. Nie ma tych osób może zbyt wiele, ale…
W 2003 roku, kiedy profesora Szyszkowska zgłaszała swój projekt ustawy, nikt nie siedział pod Sejmem. Nikt nie kręcił klipów, nie zakładał stron na Fejspupku, nie organizował manifestacji, nie drukował wielkich bannerów. Gdzie skończył projekt ustawy Szyszkowskiej, wiemy, prawdaż?
Nie mam pojęcia, czy w ogóle dojdzie do pierwszego czytania ustawy o związkach, który z projektów ma większe szanse i który jest bardziej sensowny. Ale o wiele bardziej podoba mi się to, co się dzieje tym razem. Mimo tego, że tych wszystkich zaangażowanych osób jest, bo ja wiem, może sto. W kraju posiadającym rzekomo 38 milionów obywateli. A jednak te sto osób najzwyczajniej w świecie ZAPIERDALA. Za darmo. Nikt im nie płaci. Poseł Biedroń w ten weekend opublikował informację o tym, że wydaje WŁASNĄ POCZTÓWKĘ. No, warto było posła Biedronia wybrać po to, żeby wydał pocztówkę. Tymczasem różni ludzie, którzy nie mieli szczęścia dostać się do Sejmu, nagrywają 460 kopii płyty z filmem, bo cóż przyjemniejszego można w weekend robić. Potem te 460 kopii będą dystrybuować w Sejmie, z listami dopasowanymi do adresata, żeby posłowi Kempie nie dostało się „szanowny panie”.
Kochani — Miłość nie wyklucza, W związku z miłością, Trzyczęściowy garnitur, Katarzyna Formela i wszyscy inni, których nie miałem przyjemności poznać, a którzy zapierdalacie w weekend przy nagrywaniu płytek — strasznie miło wiedzieć, że jesteście. Bo jednym z powodów mojego wyjazdu 6 lat temu było to, że takich ludzi nie było. A przynajmniej ja ich nie znałem i nie widziałem. Byłem gotów zostać bojownikiem o prawa mniejszości, ale nie byłem gotów zostać bojownikiem o prawa mniejszości jednoosobowej. A tak to wyglądało, kiedy w 2006 student gender studies mówił mi, że wkurwia go moje wyemancypowanie.
Teraz zajmuję się zupełnie czym innym. Prawa posiadam w zasadzie wszystkie, a z moim wyglądem nie muszę się przejmować tym, czy młodzi Marokańczycy są homofobami, czy nie — na widok Zbrojmistrza i mnie jakoś nie są. Jeśli zechcę wziąć ślub, to jedynym problemem będzie przekonanie Zbrojmistrza, że to dobry pomysł, żaden urząd nie będzie nam sprawiać problemów. Jeśli zechcę adoptować dziecko… cóż, nigdy nie próbowałem, zdaje się, że to trudny proces, ale moja orientacja seksualna nie będzie akurat tym, co urząd będzie rozważać. A w ogóle, zauważyliście, że napisałem „ślub”, a nie „związek rejestrowany”, prawda?
Kiedy byłem dzieckiem, mamusia uczyła mnie, żeby nie rzucać się w oczy, nie pchać się, jeno siedzieć w kątku i czekać, aż mnie zauważą. Pewnego dnia, gdy miałem lat, bo ja wiem, osiem? wybrałem się z rodzicami na koncert Majki Jeżowskiej. Majka w pewnym momencie przystąpiła do rozdawania plakatów. Rzuciło się na nią na oko trzysta dzieci płci wszelakiej, a Majka powiedziała do mikrofonu: usiądźcie grzecznie, a dam wszystkim! No, to usiadłem. Ja i może pięcioro innych przygłupich dzieci. Reszta kontynuowała oblężenie. I — wiecie co? Reszta dostała plakaty. A ja nie.
Nie siedźcie w kątku. Nikt Was nie zauważy, jeśli będziecie siedzieć w kątku. W Holandii osoby LGTB nie dostały swoich praw za pomocą siedzenia w kątku. Wielka Brytania nie dostała 21 punktów w skali od -2 (Rosja) do 30 (w domu u Cher) w ankiecie Lambdy dlatego, że brytyjscy LGTB siedzieli w kątku. Poczytajcie o Outrage!, o Peterze Thatchellu (taki brytyjski Biedroń) (przepraszam Thatchella za to porównanie), porównajcie Neila Tennanta i Boya George’a z Jackiem Poniedziałkiem i Michałem Pirogiem. Nagrywajcie płytki, wysyłajcie listy, twórzcie petycje online, występujcie w telewizji, piszcie książki, wdzierajcie się do kościołów i całujcie się na ambonie. Tak się zdobywa prawa, a nie za pomocą posiadania jednej jedynej posłanki, która składa projekt, wzbudzając rechot pozostałych 459 posłów.
Więcej dla osób LGTB zdziałał Michał Witkowski swoim istnieniem, niż Robert Biedroń swoją pocztówką. Bardzo jest dla mnie znaczące, że Biedroń w dniu sobotniej demonstracji przeciwko wrzuceniu ustaw o związkach w gardziel sejmowej niszczarki znajdował się na demonstracji na Kaszubach przeciwko zakazowi używania tabaki. Bo jakkolwiek bardzo mnie cieszy posiadanie posła-geja i posłanki-transseksualistki, tak wolałbym posiadać posłów, których mogę wspierać niezależnie od orientacji. Sam fakt, że Biedroń jest gejem (i ma pocztówkę!!!!!!!) nie wystarczy mi, żeby na niego zagłosować. Wolałbym zagłosować na posła-heteryka, nawet białego, żonatego i w garniaku, który spędziłby dzień z ludźmi z Miłość Nie Wyklucza na nagrywaniu płytek. To są moi ludzie i tym ufam.
W Holandii mam trzy ugrupowania polityczne, które zaspokajają moje potrzeby w 90% lub więcej, dzięki czemu mogę wybrzydzać i wybierać to najlepsze. W Polsce nadal nie posiadam ani jednej partii, o której mógłbym powiedzieć, że mnie reprezentuje. Dlatego też nie biorę udziału w polskich wyborach. Ale to nie znaczy, że źle życzę tym 36 milionom, które nadal mieszkają w pol-skansenie. A najlepiej w tej konkretnej chwili życzę tym może stu osobom, które zapierdalają pod górkę, by WSZYSTKIM obywatelom żyło się lepiej. Jeśli ustawa (którakolwiek) zostanie jutro przyjęta do pierwszego czytania, to będzie ich zasługa.
AKTUALIZACJA: