No proszę, ledwo Fronda o mnie napisała (podobno — nie czytałem), od razu zaatakował ich Groźny Hakier Antoni Kościuszko, dopisał Terlikowskiemu Holokaust (a przecież wszyscy wiemy, że Terlikowski w życiu by nic takiego nie napisał, to dobry człowiek, kocha wszystkich bliźnich, NAWET OHYDNE LIZBIJE MORDUJĄCE DZIECI W KOMORACH GAZOWYCH <- to dopisał Hakier Antoni). Frondzia teraz zamknięta, podczas gdy trwają poszukiwania Hakiera. Domyślam się, że znajdą się atrapy komputerów, a obok nich listy podpisane przez groźnych lewaków ukrywających się pod pseudonimami Silny Pedał i PowerGay. W ogóle, rzecz jasna, nie uważam, jakoby Terlikowski zwyczajnie przeholował i wystraszył się pozwów — przecież niepoważne byłoby zwalanie czegoś takiego na Hakiera Antoniego, prawdaż?
Swoją krótką wypowiedzią podczas sobotniej demonstracji wprowadziłem ferment w mediach lewicowych i prawicowych. Jedne i drugie zacytowały mnie niedokładnie. Nie powiedziałem, że chcę żyć jak człowiek, a muszę jak gej — powiedziałem, że w Amsterdamie jestem człowiekiem, a w Polsce — gejem.
Swoje słowa podtrzymuję i nie będę czytać tego, co na ich temat ma do powiedzenia Fronda, ponieważ zwyczajnie mnie to nie interesuje. Proszę też o niecytowanie tego w komentarzach. Zdanie Frondelków na temat tego, jak wyglądam, co robię, z kim, gdzie i po co ma na mnie dokładnie taki sam wpływ, jak mój związek ze Zbrojmistrzem na świętą instytucję małżeństwa, czyli kompletnie żaden.
Konserwatyzm jest postawą społeczną cechującą ludzi o niskiej inteligencji, niezdolnych do przyjęcia do wiadomości, że świat się zmienia. W szczególności Zaatakowany Przez Hakiera Terlikowski łączy w sobie postawę wrzeszczącego i kopiącego podłogę trzylatka leżącego na podłodze w supermarkecie z umiejętnością względnie poprawnego pisania po polsku i dostępem do internetu. Rezultaty są opłakane — podobnie, jak rezultaty reformowania KRUS przez koalicję PO-PSL oraz edukacji przez Giertycha.
Konserwatyści, jako osoby o inteligencji poniżej przeciętnej, posiadają rzadką umiejętność wrzaskliwego upierania się przy sprawach wstydliwych. Pięć lat po tym, jak cały świat zauważy, że wyszli na idiotów, konserwatyści cichcem zmieniają front i przestawiają się na kolejną przegraną sprawę. Przypomnijmy, że w Ameryce konserwatyści upierali się przy tak ważnych zdobyczach cywilizacji oraz tradycjach zesłanych przez Boga jak niewolnictwo, lincz, brak prawa głosu dla kobiet oraz brak prawa zawierania małżeństw przez osoby rasy białej i dowolnej innej. Aktualnie zajmują się zwalczaniem teorii ewolucji. Konserwatyści polscy opowiadali nam o tym, jak Unia Europejska zmusi nas do prostowania bananów oraz wytępi Polaków proszkiem zrzucanym z samolotów, aktualnie zaś zajmują się zamachem w Smoleńsku (wg ostatnich ustaleń, z Warszawy wystartowały cztery samoloty, z których dwa zostały zaatakowane przez Putina i Tuska przebranych za brzozy, a dwa są przetrzymywane w łagrach), proponowaniem kar więzienia za in vitro i zwalczaniem konwencji przeciwko przemocy wobec kobiet. W międzyczasie piszą wiersze i tworzą pomniki w kształcie samolotopolonezów.
Zmartwiło mnie bardzo, jak łatwo było mi wylądować w mediach, bo nie mam wrażenia, jakobym powiedział coś wyjątkowo dziwnego lub wywrotowego. (Tak, wiem, że czerwony irokez pomaga.) Ale ja mieszkam w mieście, w którym w wiadomościach mówi się o budżecie, oszczędnościach, kryzysie, sztuce w czasach kryzysu, o tym, czy kobiety — ofiary przestępstw otrzymują wystarczająco dużo pomocy i jak by im pomóc lepiej, o handlu ludźmi, o zmniejszeniu ilości bezrobotnych w największych miastach Holandii i darmowym internecie w Oosterpark. Jeśli wybiorę się w najbliższym czasie na jakiś protest w Amsterdamie, będzie to albo protest przeciwko zamykaniu teatru Engelenbak wskutek „oszczędności”, albo też przeciwko zamykaniu coffeeshopów. Moja fryzura, orientacja seksualna czy też wiek partnera (to też miłosiernym chrześcijanom z Frondzi przeszkadza, jak się okazuje) nikogo w Amsterdamie nie obchodzi. W Polsce jestem „tym gejem z czerwonym irokezem”. Tutaj jestem po prostu człowiekiem, mam takie same prawa jak każdy inny i nikomu oprócz konserwatystów pochodzenia marokańskiego nie wpada do głowy, aby mówić o osobach LGTB per „oni” i przeciwstawiać „onych” „nam” — tym „normalnym” i „zdrowym”.
Nie mamy tu: Smoleńska; kar więzienia za procedury medyczne pomagające nieszczęśliwym ludziom pragnącym dzieci i równie nieszczęśliwym ludziom tychże dzieci niepragnącym; propagowania homoseksualizmu przez konwencję przeciw przemocy; o zgrozo! nikomu nie przychodzi do głowy pomysł, aby zdelegalizować małżeństwa par homoseksualnych! Nie przychodzi dlatego, że Holandia argumenty konserwatystów, padające w Polsce AD 2012 słyszała po raz ostatni w roku 2000, kiedy partie chrześcijańskie głosowały przeciwko daniu parom jednopłciowym prawa do zawierania ślubów (surprise! konserwatyści robią coś głupiego!). W roku 2006 CDA, partia chrześcijańska, wróciła do władzy i NIE zmieniła prawa z powrotem. Jak się okazuje, po sześciu latach nawet chrześcijańscy demokraci są w stanie odnotować, że gadali potworne bzdury i straszyli niewyobrażalnymi potworami mieszkającymi pod łóżkiem, po czym ich przepowiednie jak zwykle się nie sprawdziły.
Czy Gowin, Niesiołowski i Terlikowski posiadają tyle inteligencji, aby znaleźć tłumacza z języków obcych i przez tłumacza zapytać jakiegoś deputowanego holenderskiego do Parlamentu Europejskiego, czy w Holandii już upadła instytucja małżeństwa, dzieci przestały się rodzić, a gejowskie adopcje zaowocowały natychmiastową Sodomią i Gomorią? Nie łudźcie się, nie mają. To konserwatyści — jak sama nazwa wskazuje, posiadają IQ obitej gruszki bez robaka w środku. Polska — kraj zawsze w historii pechowy — ma ich tyle, że na kilka planet by wystarczyło. Chociaż ja, jako człowiek pełen optymizmu, wciąż liczę na to, że Gowin publicznie przyzna, że te wszystkie bzdury wygłaszał nie on, lecz Hakier Antoni.