Idzie ku lepszemu

Lek wszedł z powrotem i znowu jest dobrze.

W całej tej historii przeraziło mnie zrozumienie, jak bardzo zależny jestem od chemii połykanej dwa razy dziennie. *przypomina sobie o popołudniowej dawce, klnie pod nosem, idzie łyknąć chemię* Na 375 mg dziennie jestem nieco nadmiernie pobudzony, szczęśliwy, radosny, kreatywny, tryskam pomysłami, ważę o 2 kg więcej i mam problemy ze snem. Na 300 mg dziennie ważę o 2 kg mniej, nie mam problemów ze snem, za to wyjście z łóżka zajmuje mi godzinę, nie mówiąc o kompletnym zaniku kreatywności, radości i szczęścia. Nie podoba mi się to wcale, ale najwyraźniej chemia mojego mózgu ma w odwłoku to, co mi się podoba.

Zbrojmistrz stanął na wysokości zadania, wspomagając, tuląc, pieszcząc, gotując i tuląc jeszcze dłużej. Nie robi wyrzutów, nie narzeka, nie zrzędzi. Wspiera. Bardzo mi się to spodobało, chociaż wolałbym, rzecz jasna, żeby nie musiał.

*

W moim ulubionym barze wyczyniałem już różne rzeczy. Piłem (to nie jest do końca nietypowe), wykułem tabliczkę z nazwiskiem kumpla i powiesiłem nad drzwiami darkroomu, grałem w bilard o 4 rano z jednym z barmanów, po czym całowałem się z nim przez 20 minut, zanim się nam przypomniało, że mieliśmy być tylko platonicznymi przyjaciółmi. Dostawałem prawym prostym od kickboksera, po czym uprawiałem z nim seks przy kominku. Właziłem za bar na pięć minut i zmieniałem muzykę na odpowiadającą mojemu nastrojowi. Ale tego jeszcze nie było — wygląda na to, że za dwa tygodnie stanę za barem permanentnie.

Mój ulubiony szkocki barman przysłał mi kilka dni temu wiadomość o treści: „Czy miałbyś ochotę zrobić zmianę w barze?” Nie do końca zrozumiałem, co ma na myśli mówiąc „zrobić zmianę” — jedną? Raz? Kiedy? Co? Po co? Po czym zostałem zaproszony na oficjalniejszą już rozmowę, na którą pojechałem nadal przybrudzony po dniu w kuźni. Wytłumaczono mi, że zatrudnili kogoś innego, ale im się nie sprawdza, a ogół jest zdania, że nowym barmanem zostać powinienem ja, zwłaszcza, że podobno mam czas. Nie przeczę, czas mam. To znaczy, rzecz jasna, nie mam, ale pieniędzy też nie mam, a przydadzą się bardzo w okresie rozkręcania firmy. Tak więc jeśli drugi z właścicieli wyrazi zgodę, a myślę, że wyrazi, za dwa tygodnie zacznę się przyuczać do zawodu i kuć do wymaganych egzaminów.

Oferta pojawiła się w idealnym momencie, a mianowicie pierwszego dnia mojego ponownego dobrego samopoczucia. Dzień przedtem odparłbym niemrawo, że nie ma mowy. Dzień potem wstałem w świetnym humorze i oferta mnie zachwyciła. To też mnie w sumie przeraża — łatwość, z jaką mózg i ciało zapomina o odczuciach sprzed 24 godzin. W czwartek leżę na kanapie i gapię się w sufit. W piątek pracuję w kuźni nad własnogłownie zaprojektowaną rosiczką, biegam radośnie po mieście, załatwiam różne sprawy i cieszę się życiem. Czwartek nie zostawił żadnej traumy i w ogóle żadnego śladu, jestem świadom, że miał miejsce, ale go jakby nie pamiętam. To znaczy nie, pamiętam, rzecz jasna, ale nie odczuwam tych wspomnień. Tak działa 375 mg dziennie.

*

Chyba znalazłem sobie nową siłownię po przetestowaniu pięciu różnych. Siłownie w Amsterdamie wydają się wszystkie targetować te same osoby, a mianowicie gospodynie domowe chcące schudnąć. W każdej z dotychczas obejrzanych siłowni odbywają się: zumba, bodypump, aerobic różnych rodzajów, stoją dziesiątki rowerków, wiosełek i tym podobnych bieżni. W żadnej nie znalazłem pełnego wyboru maszyn do ćwiczeń siłowych i wiele razy zatęskniłem za moją starą siłownią (której znalezienie też zajęło sporo czasu). Aż dzisiaj trafiłem do siłowni, w której trenuje się karate, kickboxing, muay thai i wiele innych azjatyckich wyrazów. W środku znajduje się wielka, świetnie wyposażona w ciężary firmy Technogym sala do ćwiczeń siłowych, zaś w przejściu jeden crosstrainer i jedna bieżnia. Nawet brak sauny nie jest w stanie zmniejszyć mojego zachwytu, zwłaszcza w połączeniu z ceną 15 euro miesięcznie. Myślę, że tu już zostaniemy.

*

Wybory za dwa dni i Partia Pracy właśnie zrównała się z liberałami. Trzymam kciuki, palce u nóg i łokcie, żeby Partia Pracy te wybory wygrała. Liberałowie przed wyborami zdążyli przepchnąć jeszcze jedną decyzję — wzrost VAT. (Nie ma to jak walka z kredytem za pomocą podwyżki podatków.) A jednak nawet według tego sondażu nie bardzo widzę możliwość nawiązania jakiejkolwiek sensownej koalicji; wszystkie partie lewicowe w sumie mają 71 ze 150 miejsc. Po dodaniu Partii Dla Zwierząt (jest taka) mamy 74. Rząd mniejszościowy właśnie z hukiem upadł i niespecjalnie mi się wydaje, żeby nowy premier miał się rwać do tworzenia kolejnego…

Co poza tym? W Polsce Kórwin, Kukiz i Kaczyński, czyli KKK, czyli nic nowego. Lato kończy się i tu i tam. Strona internetowa Zbrojmistrza zaczyna przynosić profity zupełnie obliczalne. Moja firma rozkręca się powoli, ale się rozkręca. Więcej grzechów nie pamiętam. Ale dla mnie osobiście liczy się głównie fakt, że czuję się znowu dobrze i mam nadzieję, że tak już zostanie. Jeśli mam wybierać między czterema godzinami snu + lekką manią, a ośmioma godzinami snu i całym dniem myśli samobójczych, biorę to pierwsze i cieszę się większą ilością czasu na pierdoły, chciałem powiedzieć — pracę w barze 🙂