Ratunku! Gorszy kryzys!

Bardzo długo zdawało mi się, że ominie mnie kryzys wieku średniego. A tu nagle WTEM!!! Rozmawialiśmy sobie z Josem o różnych rzeczach, jakie robiliśmy kilka lat temu i wpadła mi do głowy taka oto myśl:

Kiedyś miałem ciekawe życie.

MIAŁEM.

W czasie przeszłym!

Gorzej być nie mogło. To znaczy mogłoby, gdybym teraz kupił Ferrari, ale mnie nie stać (tudzież nie posiadam prawa jazdy). Teraz wpadają mi do głowy kolejne myśli:

„Może bym tak pochodził znowu po barach…” (Mam tak silną nerwicę społeczną, że czasami w ogóle nie mogę wyjść z domu.)

„W zasadzie to teraz już naprawdę chciałbym motocykl…” (Mój najlepszy fizjoterapeuta prostuje mi kręgosłup, nawet jakby działa, boli okropnie, motocykl chciałem już 15 lat temu – ale CIĄGLE jest mi do niczego niepotrzebny…)

„Chcę do Islandii” (Nie wiem, czy to się liczy, ale pojawiło się jakby w odpowiednim wieku.)

„Czemu ci wszyscy ludzie są tacy młodzi?” (Ostatnia psychiatrka wyglądała na lat 20, jest na urlopie i przysięgam, że jej zastępca ma maksymalnie 14 lat i jak kiedyś ja strasznie chciałby zapuścić zarost, ale mu nie rośnie)

„Kiedyś to była prawdziwa muzyka, a teraz jakieś hałasy” (Przynajmniej tu nic się nie zmieniło, od dwudziestu lat mam takie myśli, tylko teraz już lubię np. R&B z końca lat 90, a dwadzieścia lat temu to były jakieś jęki)

„W co te dziewczyny się ubierają… ale przynajmniej lepiej niż ci młodzieńcy” (Nie wiem, skąd wzięła się moda na wyglądanie jak najpaskudniej – jeśli o mnie chodzi, pancury są bardzo bardzo, skinheadzi wyglądają na bardzo zniewieściałych, ale to, co teraz łazi po ulicach z plusów dodatnich jest tylko brodate)

„To [wstaw nazwisko] jest gwiazdą? Nigdy nie słyszałem. David Bowie, o, to jest prawdziwy muzyk!” (Patrz powyżej.)

Jos pociesza mnie, że nadal mamy ciekawe życie, tylko w inny sposób. Jedno, co mnie cieszy to brak posiadania na własność osiemnastoletniego bimbo, nigdy mnie nie interesowali dzieci, a potem młodzi mężczyźni w wieku poniżej mojego, Jos wystarcza mi w stu procentach. Co nie zmienia tego, że pojawiają mi się też myśli o tym, że niby mamy otwarty związek, a ja nie korzystam. Ale – tu znowu kryzys się kłania – nie korzystam (poza problemami zdrowotnymi) z lenistwa. No bo wiecie, randka z kimś nowym, trzeba się ładnie ubrać, wypachnieć, jechać gdzieś, a na dworze zimno lub gorąco, ja mam na sobie wygodne i kompletnie aseksualne wełniane papucie islandzkie, obok leży dobra książka…

Sytuację pogarsza to, że Jos twierdzi, że nigdy nie miał kryzysu wieku średniego. Ja też nie planowałem mieć, ale jednak jest. Niech to diabli strzelą. Miałem przecież być wyjątkowy! Wszyscy inni mieli się zestarzeć, tylko ja nie! Inni mieli siwieć! Inni mieli chorować! Domagam się zwrotu pieniędzy, 0/10, więcej nie kupię!

O, i tym się zajmuję przed świętami, których nie obchodzę, ale z tego powodu reszta ludzi się do mnie nie dostosowała…

Z tematów innych, potwierdzam, że dla nie-Polaka w Warszawie smog jest potworny. Niby wczoraj doszedł tylko do stu procent normy, ale najpierw zacząłem być gotów do snu o godzinie 17, potem zaczęła mi szwankować…gramatyka – mózg odmówił współpracy w temacie czasów przeszłych i zaprzeszłych po angielsku. Nie pracuję, bo nie posiadam sił umysłowych. Nie mam czym oddychać. Ale za to świetnie śpię, chociaż może to bardziej omdlenie z niedotlenienia? Czy od smogu lepiej się śpi? Potrzebuję pomocy zawodowych wdychaczy…

Jak wspomniałem powyżej, fizjoterapeuta prostuje mi kręgosłup. Polega to na tym, że nakleja na mnie coś w rodzaju gumowych tasiem, które ściągają mi łopatki i inne kawałki ciała. Nawet podobno działa, generuje bardzo rozmaite bóle w rozmaitych miejscach – co jest normalne, bo po trzech latach siedzenia w niewłaściwych pozycjach musi. Pocieszam się środkami przeciwbólowymi i myślą o tym, że może znowu uda mi się wsiąść na konia. Oraz na motocykl. Fizjo twierdzi, że skan MRI i rentgen nie wykazują niczego oprócz skrzywienia kręgosłupa typowego dla osób w wieku 65+. (Pocieszył mnie jak cholera.) Skoliozy posiadam wszystkie jakie istnieją, boczne, ukośne, poziome, pionowe, zapewne również po osi czasowej oraz ronda między kręgami. Zapytałem nieśmiało, czy to naprawianie potrwa długo. Odparł tak: „nie chcę za wiele sugerować, ale polecam wykupienie ubezpieczenia pokrywającego więcej sesji fizjoterapii niż standardowe dziewięć”…

Rok 2018 był drugim najgorszym w mej historii po 2016. Na dodatek przysięgam, że w 2018 było co najmniej 3650 dni. Czy pamiętacie, że w tym roku była olimpiada? Bo ja zapomniałem, w moim umyśle ona była jakoś tak w poprzedniej dekadzie… Jedyny pozytyw taki, że zbliża się zakończenie rządów Frumpa. No i (przepraszam tutaj czytelników mieszkających w UK) co rano z wielką uciechą czytam nowe odcinki komedii pt. Brexit. Jeśli wydaje się Wam, że polscy rządzący są niespełna rozumu, poczytajcie o Brexicie, tak zabawnych produkcji z tak wysokim budżetem jest bardzo niewiele.

W 2019 na pewno ukaże się Storytellers. Druga książka być może nie, bo God of Fire zostało na razie zawieszone i być może permanentnie, a to co piszę teraz jest na razie na etapie szkicu. Storytellers będzie trzeba promować. W lutym powinienem mieć wersję ostateczną – final – poprawioną – final – final – ostateczną – ostatnią.scriv, w kwietniu mam nadzieję dokonać premiery, potem będę szukać wydawców polskich, holenderskich i islandzkich. Co z tego wyniknie – nie wiem. Ale może przynajmniej będę znowu mieć ciekawe życie w czasie teraźniejszym…