Ups! Pokolenie do wymiany

Tytułem wstępu, wstęp: miałem tej notki nie publikować, ale kiedy zobaczyłem list tego pana, z którym się zgadzam (z panem i z listem) postanowiłem, że skoro już mam szkic, to jedziemy.

Oraz: tak, wiem, czasami piszę długimi zdaniami złożonymi, albowiem gdyż.

*

Niedouczone i nic niewarte pokolenie w osobie Piotra Budrewicza z Wrocławia napisało pełen oburzenia list.

Mam dość! Dość wmawiania młodemu pokoleniu (mojemu pokoleniu), że jest niedouczone, że brak mu podstawowych kompetencji, że ich wykształcenie jest w dużej mierze bezwartościowe, jak również mam dość powtarzania, że wysiłek wieloletniej edukacji był bezcelowy lub co najmniej niewystarczający. Mam tego dość, nawet jeśli to wnioski nie bez przyczyn!

[…] oto mamy główne wydanie „Faktów” TVN i materiał Renaty Kijowskiej „Egzamin dojrzałości?”, a w nim szybka „setka” z Janem Wróblem, który mówi z charakterystyczną dla siebie pogodą ducha: „(Ktoś) spędza nawet kilka lat na takich studiach, kończy je, umiejąc nic, z dyplomem, który wart jest nic, z doświadczeniem życiowym, które jest nic niewarte… no, ten ma parę lat w plecy”. Niebywałe! Takie rzeczy mówi nie tylko znany publicysta, autor książek, ale też człowiek edukacji, dyrektor liceum! Podkreślmy, człowiek, którego zadaniem jest dbać o jak najlepszą wiedzę wśród młodych, mówi, że ktoś po studiach posiada wielkie NIC!

Tyle zacytuję, reszta podlinkowana.

Otóż, panie Piotrze, został pan wystawiony do wiatru, orżnięty i zapeklowany w bańkę spekulacyjną. Bardzo panu współczuję. Jeśli to pana pocieszy, ten los dotknął całą Europę, a może nie tylko.

Pisałem o tym wcześniej i rzecz jasna bardzo jestem zadowolony ze swojego wybitnego intelektu: nie każdy musi mieć wyższe wykształcenie, ba — nawet maturę, bo nie może być tak, żeby na jednego szeregowego pracownika przypadało trzech kierowników. Oczywiście, że każdy, kto ma wyższe wykształcenie chciałby zarabiać „zgodnie z wykształceniem”. Tyle tylko, że wskutek działania kapitalizmu (pozdrowienia dla Zajączka) miejsc na uczelniach jest nie tyle, ile potrzeba, tylko tyle, ile da się zapełnić chcą studiować młodzieżą. Ponieważ w kapitalizmie jest tak, że jeśli jest popyt, to pojawi się i podaż — i dlatego nigdy nikomu nie udało się wyplenić prostytucji, handlu narkotykami, tabloidów i zorganizowanej religii.

Na socjologii uczę się analizy danych, co pozwoli mi pracować nawet w banku. Zdobywam doświadczenie, umiejętności miękkie, wszystko to, co wymieniają pracodawcy, ale i tak nie mam gwarancji, że to pomoże – martwi się Ania Paluszek z Piaseczna.

Mógłbym udawać, że powód, dla którego absolwentka socjologii wybiera się pracować w banku, jest dla mnie tajemnicą, ale nie jest. Rynek najzwyczajniej w świecie nie potrzebuje socjologów. Potrzebna na rynku liczba socjologów czynnych zawodowo to, powiedzmy, jeden na sto tysięcy obywateli, czyli jakieś 400 osób. Socjolog nie umiera i nie odchodzi na emeryturę rok po zakończeniu studiów, tak więc średnio rocznie kierunek ten powinien być oferowany maksymalnie 20 nowym osobom.

Młodzi ludzie są zachęcani, aby wybierać się na studia; wmawia się im, że tylko po studiach znajdą pracę; powinni rzecz jasna studiować to, do czego mają predyspozycje, talent i chęci. Ale tak się składa, że nie wszyscy ludzie na świecie mają predyspozycję, talent i chęci do pracy w banku lub jako programista. A Ania Paluszek wybierając kierunek studiów nie miała 10 lat doświadczenia na różnych stanowiskach, dzięki czemu wiedziałaby, co chce w życiu robić. Może nawet — o zgrozo — jej rodzice, ludzie liberalni i postępowi, pozwolili jej tę decyzję podjąć samodzielnie.

Wyższe wykształcenie to w przypadku wielu młodych ludzi marnowanie czasu, który możnaby spożytkować o wiele przydatniej. Chociażby — zmywając naczynia w Londynie. O wiele więcej można się nauczyć, z pewnością więcej zarobić, a jeśli się trochę odłoży, może nawet zwiedzić kilka innych zakątków świata. Do pracy na kasie w supermarkecie zawsze zdążymy, ze studiami czy bez.

Na koniec zacytuję samego siebie, bo łechce to zarówno moje lenistwo, jak i ego:

Zbudowaliśmy sobie system, który przestał właśnie działać, a my się powoli zaczynamy orientować, że ta chwila nastąpiła. Nie sposób znaleźć szewca, brakuje murarzy, pielęgniarek, brakuje programistów Javy, brakuje kowali (to ostatnie, rzecz jasna, wiem z doświadczenia). Tymczasem nastoletniej młodzieży sugeruje się głównie: 1. karierę w reality szołach, 2. prawo, 3. psychologię i coaching. Osoby, które TERAZ zostają coachami czy prawnikami, mają szanse na karierę i pieniądze. Osoby, które za 5 lat zakończą studia, odkryją, że przez poprzednie 5 lat inni pokończyli studia pierwsi, zapchali rynek i nie ma więcej zapotrzebowania na psychologów. Ilu dziennikarzy skończyło dziennikarstwo? Ilu absolwentów filologii polskiej pracuje w zawodzie? Na Uniwersytecie Śląskim, informuje mnie artykuł z 2008, najwięcej osób chciało wtedy studiować reżyserię. Spodziewam się, że kierunek nie został natychmiast potem zamknięty, a reżyserię można studiować też w innych szkołach. Ilu jest w Polsce zawodowo czynnych reżyserów?

…i pozdrowię rząd, który aktywizuje zawodowo młodych ludzi za pomocą zniechęcania pracodawców do zatrudniania kobiet. Niewątpliwie w ten sposób stworzy się więcej miejsc pracy dla mężczyzn.