Przyjaciółka, z którą wczoraj rozmawiałem, z naciskiem namawiała mnie na rezygnację ze starości, co ma zapewne związek z tym, że jest ode mnie starsza o całe 13 dni. A jednak…
Jestem stary, gdy słyszę utwory, którymi z upodobaniem katują się nastolatki. Gatunek o nazwie EDM powoduje u mnie wypadanie zębów i łysienie plackowate. Utwór Rihanny pt. „Bitch Better Have My Money” wywołuje we mnie skojarzenia z popsutą pralką. Justin Bieber wzbudza u mnie mdłości, choć nie aż takie, jak jego fanki (miałem wątpliwą przyjemność przejechać na rowerze obok hotelu, w którym Bieber się zatrzymał, chóralne wrzaski 13-latek „JUS-TIN! JUS-TIN!” spowodowały, że z nowym wigorem pocisnąłem pedały, żeby jak najprędzej przestać to słyszeć).
Jestem stary, gdy spoglądam na brytyjskie top 40 i nie znam ANI JEDNEJ piosenki, która się tam znajduje. Kiedyś słuchałem top 40 w BBC Radio One co tydzień i potrafiłem przewidzieć, na którym miejscu zadebiutuje nowy utwór Spice Girls, Pet Shop Boys czy zespołu Aqua. Aktualnie widzę tam wyłącznie nazwiska znane mi z DListed przemieszane z takimi, których nigdy nie widziałem na oczy. Zapewne wiele tracę, słuchając po raz setny Results Lizy Minnelli zamiast, bo ja wiem, Jess Glynne czy Nicka Jonasa, kimkolwiek są.
Jestem stary, gdy 20-latek wysyła mi na portalu randkowym wiadomość „sexy papi”, a ja zgrzytając zębami blokuję drania tylko po to, żeby zdać sobie nagle sprawę, że NAPRAWDĘ mógłbym być jego ojcem. Zbrojmistrz, gdyby się postarał, mógłby być jego dziadkiem. Ratunku.
Jestem stary, gdy znajduję w brodzie i wąsach tyle siwych włosów, że już nawet nie chce mi się ich wyrywać.
Jestem stary, gdy czytam o sportowcach, którzy przechodzą na emeryturę w wieku młodszym, niż moje 37. Ostatnio dane mi było obejrzeć w telewizji 22-latka, który był gwiazdą porno, ale również przeszedł na emeryturę. Aktorki w moim wieku zaczynają mieć problemy z rolami, bo są za stare. Muzyków w moim wieku nie gra się w radio, bo nikt nie chce takich staruchów słuchać.
Jestem stary, gdy idę ulicą i mamroczę „zaraz ci te spodnie spadną”. Jestem stary, gdy szlag mnie trafia na nastolatkę, słuchającą Rihanny przy pomocy głośników telefonu, z pominięciem słuchawek. Jestem stary, gdy wzorem Hugh Granta pochylam się, by umyć twarz w umywalce, prostuję się, ale twarz zostaje.
Jestem stary, gdy osoby w moim wieku nie tylko wzięły ślub, ale zgoła zdążyły mieć dwójkę dzieci, a teraz się rozwodzą.
Jestem stary, gdy przyjaciel opowiada mi z detalami o grze, w którą namiętnie grywa, a ja nie dość, że nie grywam, to w ogóle o takiej grze nie słyszałem, mimo, że to już czwarta część.
Jestem stary, gdy znajomi wrzucają na fejsika zdjęcia z imprez, a ja chodzę spać o 23 i wstaję o 9, bo leki domagają się z naciskiem dziesięciu godzin snu dziennie, każdego dnia, nie mamy pana płaszcza i co nam pan zrobi.
Jestem stary, gdy pochylam się, żeby zawiązać buty, a kiedy się prostuję, łupie mnie w krzyżu.
Jestem stary, kiedy wybieram się na imprezę o nazwie Trut, gdzie grają dokładnie taką muzykę, jaką lubię, ale otaczają mnie same nastolatki, a ja nie mogę się powstrzymać od myśli „kto tym dzieciom sprzedał alkohol i czemu nie są jeszcze w łóżku?”
Jestem stary, kiedy dzieci mojego młodszego o 7 lat brata obchodzą kolejne urodziny.
Jestem stary, kiedy podczas ślubu przyjaciółki ktoś zadaje mi pytanie „a Ty kiedy???”, a ja uświadamiam sobie, że jestem jedną z dwóch najstarszych osób w grupie przyjaciół, które jeszcze nie wzięły ślubu. Drugą jest Zbrojmistrz.
Jestem stary, ponieważ wydaje mi się, że lata dziewięćdziesiąte były 10 lat temu.
Jestem stary, kiedy Kylie Minogue, której fanem jestem od samego początku, obchodzi 25-lecie kariery.
Jestem stary, kiedy upieram się, że age is nothing but a number.
Jestem stary, kiedy uświadamiam sobie, że czas leci, a do pięciuset partnerów ciągle brakuje mi ponad czterystu i mogę się nie wyrobić.
Jestem stary, gdy mówię kumplowi „Better The Devil You Know” to najlepsza piosenka Kylie!, on odpowiada: „A który to był rok?”, ja: „1990”, a on: „eee, jeszcze mnie wtedy nie było na świecie”.
Jestem stary, gdy na jednej ze stron kowalskich na Facebooku dumny ojciec wrzuca zdjęcie 11-letniego syna, trzymającego własnoręcznie wykutą głowę smoka i komentuje „mój syn już od dwóch lat pracuje pod moim okiem!”.
Jestem stary, gdy rozpoczynam zdanie od „za moich czasów…”
Jestem stary, gdy przyłapuję się na gapieniu na 25-latka i myśli „też bym chciał być taki szczupły”.
Jestem stary, kiedy na kanale VH1 Classic leci teledysk, a ja myślę „a co to za klasyk? Ta piosenka ma raptem… eee… 14 lat…”
Jestem stary, kiedy wybieram się kupić sobie coś nowego do ubrania i okazuje się, że sklepy dzielą się na „od 14 do 25 lat” oraz „tu mamy śliczne brązowe sztruksy”.
*
Rzecz jasna nie jest tak źle. Potrafię obsługiwać smartfona, Google i kopiować pliki na swoim komputerze (co jest tajemnicą niedostępną mojemu 54-letniemu przyjacielowi – potrafi on obsłużyć tylko jedno okienko naraz na ekranie, gdy pojawia się drugie, przyjaciel myśli, że poprzedni program automatycznie się zamknął). Wiem, kim jest Paul McCartney (młodzież po wydaniu poprzedniego singla Rihanny pisała na Twitterze „nie wiem, kim jest ten Paul Mac Courtney, ale Kanye West właśnie dał mu początek kariery!”). Ciągle jeszcze potrafię o własnych siłach wejść na drugie piętro bez przystanków co trzy schody. Nie mam czerwonego ferrari do wyrywania nastolatków. Nikt nie patrzy na mnie w autobusie ze współczuciem i nie mówi „może szanowny pan usiądzie”. „Papi” brzmi mimo wszystko lepiej niż „grandpa”. Z wiekiem zaczęła mi wreszcie rosnąć porządna broda, co uważam za wielki plus, nawet mimo białych włosków tu i ówdzie.
ALE.
Gdy miałem lat 18 i byłem na studiach, mieliśmy na roku koleżankę, która spotykała się z 30-latkiem. Rzecz jasna nie mówiliśmy tego, gdy nas słyszała, ale po cichu szeptaliśmy „ojej, jaki on stary! nawet ma ZMARSZCZKI!”. Dziś sam jestem dziadkiem i wyżeram wnusiom Werther’s Original i widzę to zupełnie inaczej. To nie ja się postarzałem, to świat odmłodniał. Wyroiło się mnóstwo dwudziestoletnich dzieci ubranych w ciuchy, których nie włożyłbym na siebie nawet, gdyby mi dopłacano. Tak nie miało być. Nie mam nic przeciwko starzeniu się, najbardziej podobają mi się faceci starsi ode mnie o dychę lub więcej, ale proces starzenia miał się przytrafiać innym ludziom, a nie mnie! Domagam się stanowczo zwrotu pieniędzy za bilet i odwrócenia klepsydry! Nie mogę mieć 37 lat, nie mam na to czasu. Dopuszczam 31 – najlepszy okres mojego życia. Ale w nowym dowodzie osobistym proszę o poprawienie daty urodzenia. Nawet Calvin Harris mnie nie chce – „I’ll make love to you if you were born in the Eighties”. Pociesza mnie to, że ja go też nie chcę, bo nie ma brody i jest za młody dla mnie.
Khem.
Gdyby ktoś mnie szukał, kupuję brązowe sztruksy, szelki i różową koszulę w paseczki.
Ilustracja: Mafalda po polsku