Mam jakiś problem z postrzeganiem swojego ciała.
Nie wiem jaki i nie będę rzucać słowami typu „body coś tam issues”, bo nie ma potrzeby obrażać ludzi, którzy naprawdę mają takie problemy i cierpi na tym ich zdrowie. Moje nie cierpi, jest mi po prostu niedobrze w mej powłoce cielesnej. Nie jestem ani anorektykiem, ani bulimikiem (chyba). Niemniej jednak niezależnie od wagi ZAWSZE mam wrażenie, że jestem za gruby, z wyjątkiem tego krótkiego okresu, kiedy żywiłem się piersią z kurczaka na parze i brokułami.
Wiele lat temu zrobiono mi pierwszą sesję modelingu. Kiedy otrzymałem zdjęcia, pomyślałem, że wszystko by było super, gdybym nie był taki gruby. Ostatnio znalazłem te zdjęcia. Mam na nich tak zwane absy. Nie jakieś zajebiste, ale kiedy oglądałem zdjęcia po ich zrobieniu widziałem wyłącznie tzw. boczki.
W ramach prób schudnięcia dotarłem kiedyś do 67 kg. Dupsko miałem tak suche, że nie mogłem siedzieć na drewnianym krześle, bo bolało. Ale nie wiedziałem jeszcze wtedy o istnieniu ćwiczeń na mięśnie brzucha, więc miałem brzuszek. Taki, jaki może mieć facet o wzroście 184 cm, ważący 67 kg. Jak się czułem? Rymuje się z „fruby”.
Okresy, kiedy pozbywałem się tego uczucia były dwa. Pierwszy – kiedy rzeczywiście udało mi się wypracować cholerny sześciopak i okazało się, że noszę rozmiar 28, który albo w męskiej części sklepów nie istnieje, albo jest wiecznie w wyprzedaży (to mi nie przeszkadzało). Drugi jest teraz i tylko dlatego, że po zmianie leków spadło mi 18 kg w rok i nawet ja nie mogę tego nie zauważyć. Co nie zmienia faktu, że co jakiś czas patrzę na brzuch z dezaprobatą i mi się nie podoba, ale po chwili opieprzam się mentalnie.
Nie wiem, co mam z tą wiedzą zrobić. Niemniej jednak kiedy patrzę na zdjęcia z tej sesji, żal mi tego 30-letniego chłopaka z piękną figurą, który spędzał każdy dzień na zamartwianiu się, że jest gruby. To, że latanie na siłownię miało jakiś efekt odkryłem przypadkiem, widząc się w lustrze, które obcinało głowę, rozejrzałem się, gdzie stoi ten amant z piękną klatą i zajebistymi ramionami, po czym okazało się, że to ja. Nie przeszkodziło mi to czuć się grubym. Tyle, że byłem grubaskiem z piękną klatą i zajebistymi ramionami.
Niby jestem feministą, niby jestem oporny na propagandę, a jednak i mnie dopadło pranie mózgu uprawiane przez reklamy.
Któraś sieć TV wprowadza właśnie program randkowy dla gejów. Jest w nim sześciu facetów. Pięciu wygląda jak zawodowi modele. Szósty to token fat – wygląda jak normalny człowiek. Wszyscy mają koło 30 lat. Tak właśnie wyglądają geje, zdaje się mówić program. Jeśli jesteś powyżej 30 i nie masz rzeźby Tysona Beckforda, jesteś gruuuubbbbyyyyyy.
Właściwie piszę to bez powodu, bo męczy mnie od dłuższego czasu i nie wiem, co z tym zrobić. Proszę o niepisanie w komentarzach „przecież jesteś piękny i szczupły, bo nie pomoże. Natomiast na górze zdjęcie z sesji, na którym to konterfekcie postrzegałem siebie jako grubego. Może komuś pomoże zmądrzeć. Mi trochę pomaga. Czasami. Kiedy je widzę.